O walce z wiatrakami. Gloria victis!
W 80. rocznicę Powstania Warszawskiego patriotycznie siedzę pod lasem i, opędzając się co chwila od much i komarów, myślę oczywiście o Don Kichocie, Sanczo Pansy i Dulcynei. Przyszły wakacje i tzw. sezon ogórkowy, więc czas na relaks, odrobinę spokoju i auto-refleksji. Chciałoby się powiedzieć: czas na miłość – tę bliższą i tę dalszą, taką, która nie jest niemożliwym do spełnienia marzeniem, nie jest jedynie ideą, której cień nieśmiało pojawia się na ścianach jaskini. Czas na miłość, która siłą wybraźni i pozytywnej energii dodaje nadziei i wiary, uskrzydla oraz góry przenosi, czyż nie tak? Dodaje po prostu siły do stawiania czoła przeciwnościom w smutnawej i nudnawej szarej teraźniejszości. Być może podobne były motywacje tych, co walczyli i odeszli przed nami – rzuceni na szaniec – w nierównej walce o wolność, a gdy ta wreszcie nadeszła, obecne pokolenie nie do końca wydaje się wiedzieć, co z nią uczynić…
Ilekroć myślę o Don Kichocie i Sanczo Pansy, nie bez powodu przypominają mi się Platon i Arystoteles. Nie jestem pewien, czy mam rację, ale zapewne łączy ich w jakiś transcendentny sposób postać Dulcynei. Oto błędny rycerz-idealista oraz jego wierny giermek-realista podążają w gruncie rzeczy tą samą drogą, wzajemnie się uzupełniając. Rycerski Don Kichot potrzebuje Dulcynei jako inspiracji, jako platonicznej muzy, która wytycza idealistyczny cel jego pozornie szalonej walki o wspólne dobro i lepszy świat. Arystotelesowski Sanczo Pansa wiernością, pełną realizmu trzeźwością umysłu i bezwarunkowym oddaniem służy tej samej sprawie.
Nasza polska walka z wiatrakami często wydaje się beznadziejna i totalnie pozbawiona sensu bez miłości, czy to platonicznej, czy też tej bardziej rzeczywistej, fizycznej i namacalnej. Idealistyczna troska o dobro wspólne wymagała i wymaga od nas ofiar i poświęcenia często ponad siły i realne możliwości. Irracjonalny romantyzm splata się w naszej historii nieustannie z pragmatycznym realizmem i pozytywizmem. W tym kontekście nie jest rzeczą zaskakującą, iż stworzona przez Cervantesa postać Don Kichota – w chwili, gdy ją poznajemy – jest już w dojrzałym wieku około pięćdziesięciu lat… Obłędny idealizm Don Kichota złączony w jedno z dojrzałym realizmem Sanczo Pansy oraz dedykowany Dulcynei ostatecznie zwycięża. W tym sensie walka z wiatrakami Powstańców Warszawskich miała sens i chwała im za to. Gloria victis!