KulturaProjekt kulturalnyTeatr

Niko – prosta historia dla każdego

10 listopada 2023 w Teatrze im. Stefana Żeromskiego w Kielcach odbyła się premiera studencka spektaklu Niko, czyli prosta zwyczajna historia. Przedstawienie skierowane do jest wyjątkowej publiczności — osób nieneurotypowych — zostało stworzone w ramach Niebieskiej Strefy. Kim jest Niko i jaka jest jego historia?

 

Anna Dobrut: Jesteśmy na świeżo po spektaklu Niko, który był wystawiany w kieleckim Teatrze im. Stefana Żeromskiego. Kiedy szłaś na spektakl, miałaś jakieś oczekiwania, czy raczej miał być to spektakl jak każdy inny?

Julia Dudek: Byłam świadoma, że ma być to spektakl inny niż obecnie tworzone widowiska teatralne. Nastawiony na widza będącego w spektrum autyzmu. W związku z tym przedstawienie miało być łatwe w odbiorze, bez wymyślnych środków artystycznych, za to komunikatywne. Miałam również nakreśloną historię w związku z opisem na stronie teatru — Niko, czyli Nikodem chce znaleźć kogoś bliskiego, przyjaciela. Nie wiedziałam jednak jak to będzie przedstawione na scenie i w związku z tym nie wiedziałam, czego się spodziewać.
Jak było z Tobą? Jakie miałaś oczekiwania?

AD: Pamiętałam, że miał być to spektakl skierowany do osób z autyzmem, ale nie wiedziałam, że będzie w nim zwarta historia osoby, która faktycznie ma autyzm. Byłam mile zaskoczona, że faktycznie cały spektakl był tak skonstruowany, żeby osoba ze spektrum zrozumiała jego sens. Bardzo pozytywnym było też to, że język w dialogach też był dostosowany do takich osób. Miłe zaskoczenie i coś innego po spektaklach, które mają bardzo dużo środków wyrazu — ostrego światła, głośnej muzyki. Taki miły kontrast i odpoczynek dla głowy. Jeśli mowa o realizacji spektaklu — jak podobała Ci się kreacja Wojciecha Niemczyka jako Nikodema?

JD: Wojciech Niemczyk jako Nikodem, moim zdaniem, był świetny. Jego zachowanie na scenie, a zwłaszcza uśmiech, bardzo przypominały mi postać Sheldona Coopera z Teorii Wielkiego Podrywu. Przekonująco odgrywał bohatera ze spektrum autyzmu. Myślę, że stworzony przez niego Niko, mógłby być teatralnym symbolem osób nieneurotypowych.

AD: Też miałam takie wrażenie, choć Sheldon zawsze mi się wydawał bardziej zamknięty na kontakt, a czasem nawet złośliwy. Z kolei Niko jest po prostu niezrozumiany i potrzebuje więcej własnej przestrzeni. To też pokazuje, że osoby nieneurotypowe mogą się od siebie bardzo różnić. Mnie również podobała się kreacja bohatera, choć niektóre sceny były pokazane byt prosto, choć rozumiem, że nie każdy może rozumieć, czym jest autyzm i jak się przejawia. Miałyśmy też okazję porozmawiać z aktorem na spotkaniu po spektaklu i sam był wzruszony spektaklem i faktem, że przychodzą na niego dzieci z rodzicami. Dodał też, że praca nad rolą nie była dla niego bardzo trudna, ponieważ sam znajduje w sobie pewne cechy autysty, takie jak niezmienny wyraz twarzy, czy częste zamyślanie się i analizowanie. To pokazuje, że aktor był dobrze dobrany do swojej roli, ale też, że świetnie się w niej odnalazł. A co myślisz o zgraniu się wszystkich trzech postaci i ich roli w spektaklu?

JD: Na scenie mogliśmy obserwować trzech aktorów. Wojciecha Niemczyka, czyli głównego bohatera Niko, Andrzeja Platę jako Maxa, brata Niko oraz Annę Antoniewicz, czyli Ninę, nową sąsiadkę braci. W mojej opinii cała trójka idealnie się dopełniała na scenie. Odtwórcy pasowali mi do ról, jakie zostały im przydzielone.

AD: Postaci były klarowne i tak wykreowane, by dawać nadzieję, a nie wprowadzać niepotrzebny dramatyzm. Brat Max, który próbuje zrozumieć Niko i wspiera go swoimi radami, Nina — sąsiadka, która z początku nie rozumie Niko, ale chce go lepiej poznać — te postaci są dopasowane do fabuły. Pojawiły się głosy, że można było włączyć dodatkowe osoby, takie jak rodzice Niko, ale moim zdaniem byłoby to niepotrzebne. Trzeba pamiętać, że spektakl był skierowany również do osób z autyzmem, więc zbyt duży chaos narracyjny mógłby zaburzyć postrzeganie całości i nieco zatrzeć najważniejszą puentę spektaklu. Właśnie, jak mogłabyś spuentować spektakl — czy był on potrzebny, czy poszłabyś jeszcze raz na podobną sztukę?

JD: Obsada bardzo dobrze razem wyglądała na scenie. Świetnie wczuli się w swoje postacie i było widać, że takie role im pasują. Zresztą podczas spotkania po spektaklu Anna Antoniewicz przyznała, że była to premiera, na którą czekała ze zniecierpliwieniem i spokojem.
Czy były potrzebne dodatkowe postaci? Moim zdaniem nie. Na chwilę zapominając, dla kogo był to spektakl, również moja odpowiedź byłaby taka sama. To przedstawienie stanowi świetną odskocznię od przebodźcowanej codzienności. Wycisza i pozwala skupić się na jednym z najważniejszych obszarów naszego życia — relacjach z ludźmi, przyjaźni. Dla opowiedzenia tej historii nie byli potrzebne wprowadzenie na scenę postaci rodziców Niko i Maxa.
Co do pointy spektaklu — każdy potrzebuje przyjaciela. Oczywiście, przekaz związany ze zrozumieniem i popularyzacją wiedzy o ludziach ze spektrum autyzmu jest niezwykle ważne, ale taki uniwersalny przekaz to byłoby to, że warto postarać się zrozumieć drugiego człowieka.

AD: Oglądając spektakl, trochę zapomniałam o tym, że bohater ma autyzm i spektakl oglądany, bez tego kontekstu jest uniwersalny i przede wszystkim miły dla oka. Przekazuje ważne wartości, a także pokazuje, jak ważna jest komunikacja i wzajemne zrozumienie. Oczywiście poruszana jest też kwestia przyjaźni i samotności wśród ludzi. Niezależnie od tego, czy jesteśmy nieneurotypowi, czy neurotypowi, ta problematyka zawsze będzie nam bliska. Przecież każdy potrzebuje przyjaciela, odczuwa albo odczuwał samotność, czy po prostu nie umie dogadać się z innymi. Co do popularyzacji tego problemu również jestem za. Tak naprawdę nie wiemy, kto w naszym otoczeniu może mieć autyzm albo znamy taką osobę i potrzebuje ona dodatkowego wsparcia. Dobrym pomysłem byłyby również warsztaty o autyzmie, by takie osoby nie były wyśmiewane, ale rozumiane. Kończąc, zachęcam do obejrzenia spektaklu i zainteresowania się tematem autyzmu.

JD: Zgadzam się. Ważne jest, by rosła świadomość ludzi w związku z nieneurotypowością. Dlatego mam nadzieję, że tropem teatru im. Stefana Żeromskiego pójdą inne instytucje kultury i nie tylko, włączając się świadomie w Niebieską Strefę i dostosowując nie tylko przestrzeń, ale i treści do osób ze spektrum autyzmu.
Mam również nadzieję, że w niedalekiej przyszłości wróci na deski teatru omawiany dzisiaj spektakl, tak by więcej osób mogło poznać historię Niko, Niny i Maxa.