Maskarada
Pora wstawać, bo mam dziś znowu urodziny. Imieniny także kiedyś miałem dziś, ale kilka lat temu przeniosłem je na czerwiec, no bo po co świętować raz, skoro można i dwa, i trzy, i cztery, i tak dalej. Jak co rano, wkładam maskę i sprawdzam w lustrze, czy wszystko ze mną OK. Głowa jest. Dwie ręce są, dwie nogi też, więc pora wziąć sie do pracy. Spróbuję jeszcze po drodze złapać przynajmniej kilka myśli ulotnych. Zanim bezpowrotnie przewieje je wiatr. Skoro jestem dziś homo sapiens (człowiek myślący), robię co głowa na myśl przyniesie. Ależ to jest maskarada urodzić się w Dzień Konrada.
W Krakowie nadal “Dziady” i Konrad improwizuje jak zawsze w samotności, tym razem jako niewiasta i stąd kategoryczne żądania co niektórych, by przedstawienie zdjąć z afisza albo przynajmniej nie pokazywać go młodzieży. Nie wnikając w meritum sporu, lepszą reklamę w tym wypadku trudno sobie wyobrazić.
Domniemany patriotyczny homo ludens (człowiek bawiący się) czyli Mickiewicz i jego dzieło w ogóle mają u nas wyjątkowego pecha. Mówienie “Dziadami”, odkąd stało się modne, miało się przecież skończyć w roku 1968. Oburzył się był nań – i to nie na żarty – sam homo sovieticus (człowiek sowiecki). Wtedy odprawianie “Dziadów” bezskutecznie wybijano z głowy protestującym obywatelom, studentów zapędzając “do nauki”, literatów zaś – “do pióra”. I tak to za sprawą Konrada wciąż trwa w najlepsze ta nasza swojska, trochę kowbojska i nabzdyczona maskarada.
Gombrowicz świetnie by się w tym wszystkim odnalazł, gdyż maskarady to jego specjalność. W ramach “wyzwalania Polaka z Polski” stoczył zresztą z Mickiewiczem “transatlantycki” pojedynek na miny. Z całą pewnością nie pozwoliłby przylepić Konradowi na dobre jakiejkolwiek gęby, gdyż byłoby to niehonorowe. W każdej maskaradzie chodzi przecież przede wszystkim o to, by się nie dać upupić. Można wtedy odważniej spojrzeć w lustro – już bez maski. Lustereczko, powiedz przecie, kto jest najpiękniejszy w świecie... Jest karnawał, jest zabawa.
Kielce, Europa, 19.02.2022