FelietonyKielecki Spacer Leona

Kielecki spacer Leona

Leon jest psem. Niedługo miną cztery lata od kiedy został mieszkańcem Kielc. Został adoptowany ze schroniska w województwie łódzkim, a odłowiony gdzieś na Podkarpaciu, co jest przykładem bezsensownego trwonienia samorządowych pieniędzy. Będziemy mieli jeszcze okazję o tym mówić. 

Jego energia i nieustanna chęć poznawania nowych ścieżek prowadzi nas do różnych miejsc, a to daje możliwość obserwowania życia naszego miasta. Wbrew obiegowej, a jakże niesprawiedliwej opinii, w Kielcach dzieje się. Dzieje się sporo na ścieżkach, trawnikach, wokół bloków i na obrzeżach miasta. Leon odwiedza te miejsca na smyczy, często w kagańcu lub na długiej – 15 metrowej lince. Dlaczego? Bo takie jest prawo. Często machamy lekceważąco ręką na łamanie prawa, a nie powinniśmy. Bo kiedy złamiemy kijek, to ten kijek nie jest ani mniej, ani bardziej złamany – JEST ZŁAMANY. Czy to wpływa na jakość naszego życia? Oczywiście, że tak! A do kogo pretensje? Najczęściej sami powinniśmy być ich adresatami. I tak pierwszy i najświeższy przykład z brzegu: wypalanie traw.

Parę dni temu trafiliśmy z Leonem na olbrzymią połać wypalonego terenu. I to nie gdzieś daleko (chociaż wszędzie jest to naganne), a niemal w centrum miasta: przy torach na osiedlu Ślichowice. Zdjęcia są przygnębiające, wrażenia jeszcze gorsze, a co na to prawo? Otóż: wypalanie traw nie poprawia jakości gleby, a wręcz przeciwnie przyczynia się do obniżenia rolniczej i ekologicznej wartości gruntów. Powoduje wyjałowienie i zubożenie gleby, ponieważ zostaje wypalona warstwa próchnicy. 

Pożar (temperatura gleby podnosi się do ok. 1000 °C), powoduje śmierć dżdżownic, które użyźniają ziemię, biedronek zjadających mszyce czy mrówek pomagających rolnikom walczyć ze szkodliwymi owadami. Giną płazy (żaby, ropuchy, jaszczurki), drobne ssaki i gryzonie. Proceder wypalania jest szczególnie niebezpieczny dla gniazd lęgowych zakładanych zwyczajowo na ziemi lub w gałązkach krzewów. Usytuowanie terenów trawiastych w pobliżu skupisk drzewostanów może skutkować śmiercią dużych zwierząt leśnych.

Ogień zabija  pszczoły i trzmiele – co powoduje zmniejszenie liczby zapylonych kwiatów, a w konsekwencji obniżenie plonów roślin. 

Ogień i temperatury nim wywołane stanowią zagrożenie również dla osób wypalających połacie traw (możliwość doznania zawału serca lub udaru termicznego).

To konsekwencje przyrodniczo-zdrowotne, a co z prawem? I tu prawo nie milczy: 

Kary za wypalanie traw: areszt, grzywna, pozbawienie wolności do 10 lat

Zgodnie z art. 124 ust. 1 Ustawy o ochronie przyrody (Dz. U. 2004 Nr 92 poz. 880) zabrania się wypalania łąk, pastwisk, nieużytków, rowów, pasów przydrożnych, szlaków kolejowych oraz trzcinowisk i szuwarów. W art. 131 pkt 12 ww. ustawy wskazuje się, że kto dopuści się ich wypalania podlega karze aresztu albo grzywny. Ponadto art. 163 § 1 pkt 1 Kodeksu karnego (Dz.U. 1997 Nr 88 poz. 553) stanowi, że kto sprowadza zdarzenie, które zagraża życiu lub zdrowiu wielu osób albo mieniu w wielkich rozmiarach, mające postać pożaru, podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10.

Czy to przemawia? Nie niszczmy sami siebie. 

W następnym spotkaniu wyjaśnię ubiór Leona: szelki, smyczy, kaganiec i linkę.