Bilion i więcej…
Niedziela, 60. dzień wojny. Tydzień po Świętach Wielkiej Nocy. Czasie, który napawał nadzieją. Czasie odrodzenia. Niestety już w świąteczny poniedziałek prezydent Ukrainy poinformował, że rozpoczęła się ofensywa Rosjan w Donbasie. Bitwa stulecia, która może zadecydować o istnieniu Ukrainy.
Już dwa miesiące trwa wojna. Okrutna, barbarzyńska, bezlitosna. Wojna, która ma zniszczyć państwo i naród ukraiński. Ukraińska rzeczniczka praw człowieka poinformowała, że już 800 tysięcy osób, w tym 153 tysięcy dzieci wywieziono z terytorium Ukrainy do Rosji. Osoby przeznaczone do deportacji trafiają do tzw. obozów filtracyjnych. Tam tracą wszystko, co wiąże je z Ojczyzną. Jeśli Rosjanie stwierdzą, że ktoś może być niebezpieczny, bo np. myśli zbyt samodzielnie (czyż nie jest to Orwellowska myślozbrodnia?), należy się spodziewać najgorszego. Bezwzględnej zbrodni. Pozostali przewożeni są do odległych rejonów Rosji. Według niektórych analityków Kreml chce Ukraińcami zaludnić Syberię. I uratować własną demografię. Historia się powtarza. Wielki Głód, masowe deportacje, zsyłki… Skąd my to znamy?
Śledzę codzienne meldunki z Mariupola, gdzie broni się Azowstal, ostatni bastion oporu Ukraińców. Upadek tego kombinatu oznaczałby przede wszystkim symboliczne domkniecie drogi lądowej pomiędzy Krymem i Rosją, a więc otwartą drogę na północ i w kierunku Mołdawii. To także katastrofa gospodarcza. „Gospodarka” zaczyna się przebijać w dyskusjach toczonych na świecie, także w Europie i w Polsce.
Tymczasem mamy najdroższe święta od 20 lat, 11% inflacji, rosnące w tempie zastraszającym raty kredytowe. Coraz trudniejsza sytuacja gospodarcza i finansowa. Systematycznie rośnie zadłużenie Polski, wzrosło o 356 miliardów złotych od momentu rozpoczęcia pandemii. Obecnie wynosi ponad 1,4 biliona złotych. W przyszłym roku ma przekroczyć kwotę 1,5 biliona złotych. Pytanie, dokąd zmierzamy (czy raczej pędzimy), jest otwarte. A codziennie przychodzą nowe informacje, które odsuwają na dalszy plan kryzys polskich finansów.
Wybuch metanu w kopalni Pniówek. Co kilka godzin nowy komunikat, rośnie liczba ofiar. Z nadzieją czekamy na nowe informacje: czy uda się ratownikom posunąć o kilka metrów, jakie jest stężenie metanu, kto przeżył, co dzieje się z poszkodowanymi, którzy trafili do szpitala… Potem informacja o kolejnych wybuchach. I ta najdramatyczniejsza decyzja o wstrzymaniu akcji ratowniczej. Dramat rodzin, dramat ratowników, bo przecież bliscy czekają na pomoc. Przecież zawsze mówi się, że jest nadzieja, że trzeba ratować żywego człowieka…
Kilka godzin później. Koniec nadziei, 7 górników zostało pod ziemią. Święta Barbaro, miej litość.
Upływają trzy dni i w kopalni położonej kilkanaście kilometrów od kopalni Pniówek, w Zofiówce, doszło do wstrząsu i wypływu metanu. W jego rejonie było 52 górników, 42 wyszło o własnych siłach, 10 zostało pod ziemią.
Akcja ratownicza rozpoczyna się natychmiast, pod ziemię zjeżdżają ratownicy górniczy, zastęp po zastępie. Wymieniają się, bo warunki są ekstremalne. Wieczorem wiadomość: dotarli do czterech z dziesięciu. Niestety nikt nie daje oznak życia. Teraz po kolei będą ich transportować na powierzchnie i szukać pozostałych. Święta Barbaro… gdzie jesteś? Ludzie czekają.
Powraca temat bezpieczeństwa pracy w kopalniach, systemów sygnalizujących zagrożenie metanem. Pewnie powstaną komisje badające te katastrofy na różnych poziomach. Wyniki poznamy po kilku miesiącach.
Temat bezpieczeństwa dotyczy też zupełnie innej dziedziny. Od wielu miesięcy kontrolerzy ruchu powietrznego sygnalizowali, że nie są w stanie zapewnić bezpieczeństwa pasażerom. Pisali wszędzie, także do premiera. Problem dotyczy jednoosobowych dyżurów. I odpowiedzialności, której nikt nie może wziąć na siebie. Rozmowy z kierownictwem Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej trwają od wielu tygodni. Bez rezultatu. A raczej – z jednym rezultatem. W maju około dwie trzecie lotów z Warszawy i Modlina może się nie odbyć.
Europejska Organizacja ds. Bezpieczeństwa Żeglugi Powietrznej podała w piątek, że w przy braku porozumienia liczba kontrolerów wystarczy do obsłużenia tylko ok. 170 lotów. Średnia zaś to 510 lotów dziennie. Wszyscy trzymamy kciuki za efekt tych rozmów, bezpieczeństwo lotów dotyczy nas wszystkich.
I na koniec, są już wstępne wyniki sondażowe wyborów prezydenckich we Francji. Wygrywa Macron wynikiem 58,2%. Przed Le Pen, która zdobywa 41,8%. Powtórzę: proputinowska populistka zdobywa aż 41,8% głosów. Kolejne państwo podzielone prawie na pół. Wynik Macrona jest lepszy, niż prognozowano przed wyborami. Całe szczęście, to zwycięstwo tych, którzy wierzą w Unię Europejską i chcą Francji w gronie państw demokratycznych. Zakończyły się też wybory parlamentarne na Słowenii. Partia Janszy populistycznego centroprawicowego polityka poniosła porażkę z opozycyjnym ugrupowaniem Ruch Wolności.
Kończy się niedziela, dziś prawosławni i wierni innych obrządków wschodnich obchodzą Wielkanoc. Życzę wszystkim nadziei i pokoju, nie tylko w Ukrainie.