FilmPolecane

„Wszystko wszędzie naraz”… dosłownie

Film „Wszystko wszędzie naraz” (ang. „Everything Everywhere All at Once”) miał polską premierę 15 kwietnia 2022 roku. Według oryginalnego opisu, opowiada o borykającej się z trudami codzienności kobiecie w średnim wieku, która zostaje wciągnięta w szaloną przygodę, w której sama może uratować świat, eksplorując inne wszechświaty. Evelyn Wang jest matką w średnim wieku. Jej życie jest spokojne, wręcz monotonne, ale także przepełnione codziennymi troskami. Gdy natrafia na klucz do „multiwersum”, gdzie może zbadać wszystkie drogi życiowe, którymi nie poszła jej, codzienność znacznie się komplikuje. Kiedy pojawiają się mroczne siły, Evelyn musi używać umiejętności, które nabyła w innych życiach, aby ocalić to, co jest dla niej najważniejsze: jej rodzinę.

Film obfituje w efekty specjalne i wiele scen walki, które zapierają dech w piersiach. Trwa 2 godziny i 20 minut, z których każda sekunda wymaga pełnego skupienia – nie polecam wychodzenia w trakcie seansu choćby na chwilę, bo od razu zgubicie wątek. Film nie jest największym dziełem kinematografii z poruszającą historią – wydarzenia rodzinne są tu raczej tłem, ale mimo wszystko warto się na niego wybrać. Fabuła jest pełna zawiłości, ale Dan Kwan i Daniel Scheinert przedstawili ją w idealny sposób. W akcji łatwo się pogubić, ale ciężko powiedzieć o niej cokolwiek złego – napięcie towarzyszy nam bez przerwy.

„Wszystko wszędzie naraz” jest także filmem, który rzuca zupełnie nowe światło na kobietę jako superbohaterkę. Evelyn nie jest bowiem bogatą, młodą bizneswoman, której w życiu się powodzi. Ma swoje problemy, musi dbać także o swoją córkę, która zawsze znajdzie powód do niezadowolenia. Jej mąż jest gotowy składać papiery o rozwód, a męcząca księgowa ciągle pozbawia kobietę spokoju. Evelyn całymi dniami przesiaduje w pralni, którą prowadzi. Jednak, jak już wcześniej wspomniałam, nie jest to historia rodzinna, jak mogłoby się wydawać. „Wszystko wszędzie naraz” pokazuje nam, że nasze życie mogłoby wyglądać zupełnie inaczej, gdybyśmy dokonali innych wyborów w przeszłości lub znaleźli się w innym miejscu w innym czasie.

Zależało nam, żeby znaleźć pomost pomiędzy „Matriksem”, który obaj uwielbiamy, a rzeczywistością imigrantów. Sam pochodzę z imigranckiej rodziny, rodzice przeprowadzili się do Stanów Zjednoczonych z Hongkongu i Tajwanu. W kinie hollywoodzkim nie natrafiałem na reprezentację takich osób jak oni. To też chcieliśmy zmienić – opowiada Daniel Kwan.

Superbohaterowie z „Wszystko wszędzie naraz” nie mają żadnych cech szczególnych, są pokraczni, nieporadni, upokarzają się na naszych oczach i popełniają błędy, czego z reguły nie zobaczymy w filmach Marvela… Właśnie to pomaga nam identyfikować się z postaciami z filmu.

Mimo ocen krytyków średnio w okolicy 7,5 gwiazdki, ja uważam, że powinniście go zobaczyć.