FelietonyKielecki Spacer LeonaPublicystyka

Kielecki spacer Leona

            Dla Leona dzisiejszy poranek był nieco inny od pozostałych. Przyczyn było parę. Mój najmłodszy wnuk spędził noc z nami, a to zawsze skutkuje wspólnymi szaleństwami z Leonem – po prostu uwielbiają się. Nawet bajki oglądają razem. 😊 Druga przyczyna to niedziela – pozwalamy sobie na małe lenistwo i burzymy poranny rytm spacerów. A trzecia to Dzień Praw Zwierząt. W Polsce obchodzimy go 22 maja, a międzynarodowe obchody przypadają 10 grudnia, w rocznicę ratyfikacji przez Zgromadzenie Ogólne ONZ Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka. Uważa się, że polska ustawa została uchwalona w 1997 roku i to prawda. Ale mało kto wie, że już przed II wojną, w 1928 powstała ustawa o ochronie zwierząt i jak na owe czasy była nowoczesna. Kolejne paragrafy i artykuły były sformułowane jasno i nie zostawiały furtek do różnych interpretacji. Pozwolę sobie przytoczyć tylko dwa pierwsze artykuły:

Art.1. Znęcanie się nad zwierzętami jest wzbronione. Za zwierzęta 
w rozumieniu niniejszego rozporządzenia uważa się wszelkie domowe 
i oswojone zwierzęta i ptactwo oraz zwierzęta i ptactwo dzikie, jako też ryby, płazy, owady itp..

Art. 2.1. Przez znęcanie się nad zwierzętami należy rozumieć:

a) używanie do pracy zwierząt chorych, rannych lub kulawych oraz utrzymywanie ich w stanie wybitnego niechlujstwa;

b) bicie zwierząt po głowie, dolnej części brzucha, dolnych częściach kończyn;

c) bicie zwierząt przedmiotami twardemi i ostremi albo zaopatrzonemi 
w urządzenia obliczone na sprawienie specjalnego bólu;

d) przeciążanie zwierząt pociągowych i jucznych ładunkami oczywiście nieodpowiadającemi ich sile lub stanowi dróg, albo zmuszanie takich zwierząt do zbyt szybkiego biegu, nieodpowiadającego ich siłom;

e) przewożenie, przenoszenie lub przepędzanie zwierząt w sposób, w pozycji lub w warunkach, powodujących zbędne cierpienia fizyczne;

f) używanie uprzęży, pęt, więzów itp.. powodujących ból albo używanie ich 
w sposób mogący sprawić ból lub uszkodzenie cielesne, – z wyjątkiem, gdy używanie takich przedmiotów jest potrzebne z powodu i w czasie tresury, prowadzonej w interesie publicznym;

g) używanie zwierząt do wszelkiego rodzaju doświadczeń, powodujących śmierć, uszkodzenie cielesne lub ból fizyczny, – z wyjątkiem wypadków, przewidzianych w art. 3;

h) dokonywanie na zwierzętach operacyj nieodpowiedniemi narzędziami i bez zachowania koniecznej ostrożności i oględności w celu zaoszczędzenia im zbytniego bólu;

i) złośliwe straszenie i drażnienie zwierząt;

k) wszelkie w ogóle zadawanie zwierzętom cierpień bez odpowiednio ważnej 
i słusznej potrzeby.

Była też przewidziana kara bezwzględnego więzienia do 1 roku i to na podstawie ustawy karnej z 1852 roku! (zachowałam oryginalną pisownię).

            Obecnie obowiązująca ustawa ma piękny wstęp: ‘Zwierzę, jako istota żyjąca, zdolna do odczuwania cierpienia, nie jest rzeczą. Człowiek jest mu winien poszanowanie, ochronę i opiekę. Każde zwierzę wymaga humanitarnego traktowania.’ Brzmi pięknie, a jak jest w praktyce? Nie zawsze jest dobrze. Organizacje pro zwierzęce odbierają wiele sygnałów 
o nieprawidłowościach w traktowaniu zwierząt. Czy to oznacza, że zwierzęta są gorzej traktowane? Uważam, że nie, że to ludzie stali się bardziej wyczuleni na krzywdę naszych braci mniejszych i proszą o pomoc dla nich. Niestety, wiele do życzenia pozostawia opieka w wielu schroniskach, które stają się dla odłowionych zwierząt – głównie psów – gehenną. A wszystko z powodu niefrasobliwości urzędników, którzy zainteresowani są tylko niską ceną oferowaną przez prowadzących schroniska. Jeżeli są tam wolontariusze, to pies czy kot mają szansę na znalezienie domu. Tam, gdzie schronisko wypowiada ‘wojnę’ wolontariuszom, dzieje się krzywda zwierzętom. Znane są przypadki usypiania psów tzw. problematycznych lub geriatrycznych. Znane są też przypadki ‘wywalania’ kotów.  Jakim trzeba być draniem, żeby oswoić bezdomnego kota, przyzwyczaić go do obcowania z człowiekiem, a potem wywalić i to często w miejsce zupełnie mu nieznajome! 

            A konie? Otaczamy nimbem te w renomowanych stadninach, mamy 
w pamięci sławną husarię i ułanów, a jednocześnie skazujemy na męki transportu do odległych krajów konie gospodarskie. W Internecie łatwo znaleźć można relacje wolontariuszy uczestniczących w wykupie koni na targach na przykład w Skaryszewie. To prawdziwy horror. 

            A chomiki? Mają to nieszczęście, że kosztują 10 złotych. Są przetrzymywanie w akwariach w sklepach zoologicznych. Są narażone do zmiany temperatury, na stres stukania w szybę. Nawet kiedy trafią do domu, nie każdy opiekun zdecyduje się na wizytę w gabinecie weterynaryjnym, bo jej cena przewyższa wartość tego uroczego zwierzątka. A one też chorują i cierpią. 

            Oponenci przyznawania praw zwierzętom często powołują się na Księgę rodzaju, rozdział I, werset 28 – „Płódźcie się a mnóżcie, napełniajcie ziemię, 
a zdobywajcie ją, panujcie rybie morskiej, ptakom niebieskim i wszelkiemu zwierzęciu, co po ziemi pełza”). Oczywiście w Piśmie Świętym odnajdziemy fragmenty zakładające inne podejście, gdzie dominium terrae to uprawianie 
i zachowywanie – do tego najpewniej nawiązywał Jan Paweł II w encyklice „Redemptoris hominis”, pisząc: „Stwórca chciał, aby człowiek obcował 
z przyrodą jako jej rozumny i szlachetny pan i stróż, a nie jako bezwzględny eksploatator”. A swoją drogą czy to ‘panowanie i czynienie sobie ziemi poddanej’ to aby nie błędne tłumaczenie? Jak można przyzwolić na niszczenie naszego otoczenia? To nic innego jak obcinanie gałęzi, na której siedzimy wspólnie. 

            Dla Leona jeszcze jedno się dzisiaj zmieniło: jeździ na przednim siedzeniu, przypięty pasami i wyraźnie mu się to podoba. 

Zdjęcie: Leon w pasach.

Grafika: Polska Liga Przyjaciół Zwierząt, Pińsk. 1932 r.