13 miliardów 670 milionów
Ostatnia niedziela wakacji. W czwartek dzieci i młodzież wracają do szkoły. W ubiegłym tygodniu sklepy i stoiska z produktami szkolnymi były pełne kupujących. Dziś handlowa niedziela, wielu rodziców skorzysta z możliwości wspólnych zakupów. Niestety, według ekonomistów w tym roku zapłacimy za zakupy szkolne o jedną trzecią więcej. Wzrost cen już nas nie dziwi, choć trudno powiedzieć, że nie przeraża. A końca nie widać, pesymiści twierdzą, że będzie znacznie gorzej.
W połowie tygodnia podano publicznie informację, że największy producent nawozów azotowych dla rolnictwa, Grupa Azoty, ogranicza produkcję z powodu bardzo wysokich cen gazu. Swoją produkcję ogranicza też Anwil, również producent nawozów. Ta decyzja spowoduje brak substancji nieorganicznych, które wytwarzane są przy produkcji nawozów. Branże mówią już o bezpośrednim zagrożeniu ciągłości produkcji wielu przedsiębiorstw z sektora spożywczego, np. zakładów mięsnych, mleczarskich, zakładów produkujących mrożonki, browarów, producentów napojów. „Niefrasobliwość decyzji o zatrzymaniu produkcji jest porażająca”- mówi Andrzej Gentner, dyrektor generalny Polskiej Federacji Producentów Żywności. Brakuje dostaw wielu produktów stosowanych przy produkcji i utrzymaniu higieny, przede wszystkim dwutlenku węgla, kwasu azotowego i suchego lodu. Specyfika transportu i przechowywania dwutlenku węgla powoduje, że zapasy tego gazu u producentów są niewielkie, pokrywające zapotrzebowanie na kilka dni. Zaniepokojone są również przedsiębiorstwa reprezentujące inne gałęzi przemysłu, np. firmy farmaceutyczne. Powstaje pytanie, kto podjął taką szkodliwą decyzję? I dlaczego nie przewidział konsekwencji? Czy powodem naprawdę była cena gazu? A może jego brak? Co w tej sprawie robi Ministerstwo Aktywów Państwowych, odpowiedzialne za spółki skarbu państwa? Czym zajmuje się kilkuset urzędników, pięciu wiceministrów i minister Jacek Sasin?
Nie usłyszeliśmy też pełnej odpowiedzi na pytania rodziców dzieci chorych na SMA. Tym razem chodzi o Ministerstwo Zdrowia. W poniedziałek ogłoszono, że na wrześniowej liście leków refundowanych pojawi się „najdroższy lek świata”. Jest to lek dla dzieci chorych na rdzeniowy zanik mięśni. W wielu krajach Unii jest on refundowany tylko w przypadku dzieci z ostrym przebiegiem SMA o wadze ciała poniżej 13,5 kg. W Niemczech oraz Anglii lekarze coraz częściej decydują się podać ten lek cięższym dzieciom, np. ważącym do ok. 15 kg (Anglia) lub 17-19 kg (Niemcy). Ograniczenia wiekowe nie obowiązują. We Włoszech lek jest refundowany w leczeniu dzieci z niemowlęcą postacią SMA do 6 miesiąca życia. Rocznie w Polsce z SMA rodzi się około 50 dzieci. Rodzice dzieci powyżej 6 miesiąca życia, ale nie mające wagi powyżej 13,5 kg, pytają więc, dlaczego ich dzieci nie dostaną leku. Takich przypadków jest teraz w Polsce 27. Czy naprawdę znowu trzeba organizować społeczne zbiórki, by ratować życie dzieci? Podobno rząd jest „za życiem”.
W tym tygodniu ogłoszono również, że do samorządów trafi dodatkowo 13,67 mld z podatku PIT. Pieniądze mają wesprzeć jednostki samorządu terytorialnego w realizacji ich zadań publicznych, w tym m.in. w ograniczaniu kosztów zakupu ciepła ponoszonych przez odbiorców. To kropla w morzu potrzeb. W Polsce jest 16 województw, 308 powiatów i 65 miast na prawach powiatu oraz 2489 gmin, a ceny opału poszybowały w górę o kilkaset procent.
A w Ukrainie już 186 dzień wojny. 24 sierpnia, w dniu Niepodległości Ukrainy (jest to już 31 rocznica uzyskania niepodległości), minęło 6 miesięcy od dnia napaści Rosji na Ukrainę. Ukraina się ciągle broni, do dziś wojska rosyjskie okupują 13% ukraińskiego terytorium. Aż tyle i tylko tyle.