FelietonyWięcej Świat(ł)a

Je kremówki cała Polska…

Pomieszkuję blisko stacji, w związku z czym pociągi są mi szczególnie bliskie, zwłaszcza te pod specjalnym nadzorem. Wiosna wkoło, a zatem w zeszłą niedzielę 2.04.2023 r. zamarzył mi się nawet jakiś-taki pociąg byle-jaki, do którego można by tak po prostu wsiąść, nie dbając o bagaż, nie dbając o bilet, ściskając ino w ręku kamyk zielony, no i żeby jeszcze serwowano w nim w trakcie jazdy „papieskie kremówki”. Wiosna, ach to Ty?

Niestety kremówki ku pamięci św. Jana Pawła II podawano „gratis” jedynie na pokładzie Pendolino, które wszak do Kielc nie dojeżdża. Najbliższa i jedyna pendolińska stacja na Świętokrzyżczyźnie znajduje się we Włoszczowie, gdzie (oprócz Końskich) wygrywało się kiedyś wybory. Dręczy mnie zatem natrętne pytanie, czy to jest przyjaźń, czy ino kochanie? I co dalej, co teraz się stanie?

Dlaczegóż to w rocznicę śmierci Papieża Polaka nie serwowano patriotycznych kremówek we wszystkich innych pociągach, czyli dlaczego papieskie kremówki nie trafiły w tym ważnym dniu pod strzechy. Jak to tak? Kremówkowe Pendolino jedzie pewnie ze zbyt daleka, na nikogo nie czekając, bo po prostu jedzie. I niech-se tam jedzie.

Ażeby przezwyciężyć błogosławiony stan kremówkowego nabzdyczenia – w nadziei, że to coś da – sięgam nabożnie do Tadeusza Boya-Żeleńskiego i jego „Słówek”. „Pełna wrzasku ziemia polska, oj oj oj, pełna wrzasku ziemia polska, od Czikago do Tobolska”. Z Boya zaczerpnął zresztą fragment tej frazy Jan Pietrzak w roku 1976 – wiadomo, po co – no „żeby Polska była Polską”. W roku 2023 r. – dumając o Bogu, honorze i ojczyźnie – opychamy się bezrefleksyjnie „papieskimi kremówkami”, od Czikago do Tobolska.

Mnie zresztą i tak samo jedzenie luksusowych ciastek we wzniosłym celu nie interesuje. Tym niemniej z braku Pendolino udałem się w minioną niedzielę do bliskiej memu sercu „Dorotki” przy ulicy Wspólnej. Po pierwsze zakupiłem zestaw kremówek, które następnie miały stać się nagrodami w konkursie wiedzy o św. Janie Pawle II, a po drugie, by zmierzyć poziom patriotyzmu kremówkowego wśród Kielczan.

Kremówki sprzedawały się cudnie, ale najgorzej wypadła część konkursowa. Spośród kilkudziesięciu przypadkowych rozmówców po głównej mszy w kieleckiej Katedrze, nie znalazłem nikogo, kto potrafiłby wymienić choćby jeden tytuł którejkolwiek z kilkunastu papieskich encyklik. I to by było na tyle.