O Ukrainie i putinowskiej Rosji
FESTINA LENTE, śpieszcie się powoli. Hopek & Pyzo sekundują i piszą SPECJALNIE DLA WAS o tym, co ważne tu i teraz, tu i tam, bliżej i dalej. Czytajcie i piszcie też, a będzie Wam dane.
Tym razem piszemy o Ukrainie i putinowskiej Rosji
Bezwstydny pokój czy haniebna wojna?
Jeśli wierzyć starożytnej maksymie, iż historia vitae magistra est (historia jest nauczycielką życia), Władimir Putin wydaje się być kiepskim uczniem, który eskalując konflikt na Ukrainie najwyraźniej (świadomie czy też nie) podąża śladami Adolfa Hitlera. Zapewne dzieje się tak za sprawą jednego z prominentnych ideologów Kremla Władisława Surkowa, maniakalnie głoszącego od lat tezę o Rosji “duszącej się” w jej obecnych granicach, które to zostały ustalone na mocy traktatu brzeskiego z 1918 r. Wtedy to bolszewicy zawarli “bezwstydny” – zdaniem Surkowa – pokój z Niemcami po to, by jak najszybciej wycofać się z wojny światowej a w zamian zapewnić rozprzestrzenianie się na zachód rewolucji komunistycznej. Oznaczało to tymczasowe “porzucenie” krajów nadbałtyckich, Polski, Białorusi i Ukrainy. Surkow twierdzi, że pokój brzeski stał się dla Rosji “haniebnym poniżeniem”, w związku z czym Związek Radziecki (ZSRR) stopniowo starał się potem odzyskać to z czego Lenin początkowo pragmatycznie acz pozornie zrezygnował. Jak wiemy, ZSRR okazał się w dłuższej perspektywie być “kolosem na glinianych nogach”, który runął za sprawą polityki gl’asnosti i pieriestrojki Michaiła Gorbaczowa w roku 1991.
Geopolityka i logika Putina wobec Ukrainy jest analogiczna do tej, jaką wydumał sobie reżim hitlerowskiej III Rzeszy, która to przecież również domagała się rewizji konsekwencji przegranej przez Niemcy I wojny światowej. W mniemaniu ideologów III Rzeszy traktat wersalski 1919 roku “zhańbił” ambicje narodu niemieckiego poprzez ograniczenie jego Lebensraum (przestrzeni życiowej). Hitler rozpoczął odzyskiwanie utraconego terytorium od Anschluß’u (aneksji) Austrii w marcu 1938 roku, zajęcia Kraju Sudetów i – pod groźbą wojny – „pokojowym” ustanowieniu najpierw marionetkowego rządu a następnie wkroczeniu do Czechosłowacji w marcu 1939 roku. Stanowiło to preludium do rozpoczęcia II wojny światowej, przypieczętowane ostatecznie tajnym paktem Ribbentrop-Mołotow z sierpnia 1939 roku, gwarantującym obu totalitarnym reżimom (stalinowskiemu ZSRR i hitlerowskiej III Rzeszy) odzyskanie „utraconych” terytoriów i ugruntowanie sfer wpływów na przyszłość.
Z Hitlerem również próbowano paktować, ale był to przecież „pakt z diabłem”. Paryż i Londyn do dziś powinny palić się ze wstydu za podpisanie traktatu monachijskiego z Hitlerem i Mussolinim w 1938 roku. Dla zainteresowanych polecam na Netflixie film „Monachium. W obliczu wojny”, doskonale pokazujący infantylny triumfalizm jakże krótkowzrocznej międzynarodowej dyplomacji w wykonaniu m. in. brytyjskiego premiera Neville’a Chamberlain’a. Na szczęście mamy dzisiaj inne, mocno osadzone w strukturach Unii Europejskiej, Niemcy, ale tak jak wtedy o losie Ukrainy debatuje się na konferencji bezpieczeństwa w Monachium, notabene przy prowokacyjnym bojkocie rozmów ze strony Rosji.
Ciche przyzwolenie wspólnoty międzynarodowej na aneksję Krymu w roku 2014 Władimir Putin odebrał jako zachętę do dalszej ekspansji rosyjskiej polityki “odzyskiwania godności”. Słyszymy też wypowiedzi o domniemanym zagrożeniu czyhającym na Rosję ze strony państw NATO, co – mówiąc współczesnym językiem – jest czysto propagandowym fake news’em. Od kilku tygodni zadajemy sobie pytanie, czy wobec agresywnych poczynań Rosji na Ukrainie jesteśmy u progu kolejnej wojny w Europie. Czy można jeszcze powstrzymać anachronicznie myślącego Putina i jego dogmatycznych doradców? W jaki sposób przekonać Władisława Surkowa, że w obecnej skomplikowanej sytuacji geopolitycznej “bezwstydny pokój” jest po prostu lepszym rozwiązaniem niż – w istocie – “haniebna” wojna z Ukrainą?
Hopek – 18.02.2022
Dwupak Putina: wojna i pokój
Putin Władimir Władimirowicz wielkim księgowym jest.
Na chwałę jego tysiące kaprali księgowych pochyla się w trzyzmianowym systemie nad latopisami “winien i ma”. Jak w XV-wiecznej Genui, ślęczą nad niekończącym się rejestrem aktywów i pasywów. Według aktualnego spisu Zachód jest winien Rosji znacznie więcej niż niewystarczający szacunek: jest “wieczna wina Niemiec” (zmywana na bieżąco chemii nie żałując), “amerykańska arogancja”, “brytyjska hipokryzja” “polska niewdzięczność”, “zdrady bałtyckie”, “cwaniactwo szwedzkie”, “źle się dziejstwo w państwie duńskim”, no i bolesna, Wielką Ranę Ruską tocząca “opanowana przez faszystów ukraińska brać”.
Wielki księgowy ma sukcesy, Rosja jest prawie wolna od długu (publicznego): wynosi on nie więcej niż 20 proc. PKB, wobec 209 proc. w Grecji i średnio 100 proc. w strefie Euro. Rezerwy walutowe banku centralnego Rosji są rekordowe (ok. 600 miliardów dolarów); w 15 lat z petenta w imporcie zboża, stała się Rossija największym pszenicy producentem, Łysenko w grobie z zazdrości się przewraca. Najmocniejsi od 30 lat…, ale doskwiera brak szacunku, szczególnie że napędzanie strachu idzie świetnie. Chińczyk poklepie po ramieniu, Niemiec zniewagę zmilczy i dosypie gdzie trzeba, lecz reszta prezentuje stosunek wilczy.
I wojna i pokój to w bilansie pasywa. Koszt pokoju jest zmienny, ostateczny koszt wojny jest niepewny, ale w średnim terminie zwiększa inwestycje.
W domu kultury obwodowego związku księgowych w Rostowie, w comiesięcznym konkursie na luźne wersy, zwycięża w lutym rym krótki:
“Codziennie nowy wynika rachunek: jak zdobyć Ukrainę, jej miłość i szacunek./ Jak dać się wojnie wyszumieć na głucho. I żeby wszystko uszło na sucho./ Najsampierw trzeba rozruszać rynki, niech płacą zachodnie mamine synki./ Gdy się zaś ropa do stówy ($) zbliża, mamy wojenkę w gratisie, Lyuba”.
Putinowi już się w zasadzie zgadza: kasa jak najbardziej, Białoruś zajęta, a ukraińscy oligarchowie po słowie z posłańcami Moskwy, z gwarancjami utrzymania swoich wpływów po planowanym “odfaszyzowaniu” Kijowa, gremialnie opuścili samostijną. Powrócą swoimi prywatnymi odrzutowcami w najbliższym właściwym terminie.
Drugie miejsce w rostowskim konkursie:
“Zachód się jednoczy, lecz wyżej Polszy nie podskoczy/ co doceniają wierni [Putina] wyborcy/ wdzięczni za haracz (z Zachodu)/Wielikomu Poborcy.” Słabe, jak to rymy rostowskie.
Reszta akcji jest propagandowym spektaklem, ale gdy przyjdzie dogodna chwila, krwawe tragedii didaskalia są w pakiecie, niestety.
Kennan w 1946 przekonywał, że rosyjscy przywódcy są ostrożni. Dwa szagi wpieriod…
Stalin miał łeb, Putin ma sklep. Na półce produkt najlepszy jego: wojna i pokój w cenie jednego.
Pyzo – 19.02.2022