FilmProjekt kulturalny

Święta z Timem Burtonem?

Julia Dudek: Halloween minęło już jakiś czas temu. Teraz wszyscy szykujemy się do świąt. Na dzisiaj jednak zaproponowałam nam, wydaje się bardzo nietypową animację. The Nightmare Before Christmas, czy Miasteczko Halloween, według polskich tłumaczy, pomysłu Tima Burtona, reżyserii Henry’ego Selicka. Co pomyślałaś, jak zaproponowałam ci ten tytuł, do obejrzenia teraz, a nie bliżej Halloween?

Anna Dobrut: Myślę, że film opowiada i o Halloween, i o Bożym Narodzeniu, ale ma też uniwersalne prawdy, które mogą być przypisane do każdego święta. W końcu główny bohater Jack znajduje w lesie magiczne miejsce, z którego wywodzą się wszystkie święta. Są ukryte w drzewach, a wejścia do nich są też naprzeciwko siebie. To pokazuje, że święta mają wspólne cechy i pochodzą od tych samych albo chociaż podobnych wartości. Nie zdziwiło mnie więc to, że wybrałaś akurat taki film.

JD: Zwykle nie zwracam uwagi na tłumaczenie polskie tytułu filmu. Jednak w przypadku tej animacji, nie akceptuje tego tłumaczenia tytułu jako Miasteczko Halloween. Moim zdaniem jest to zupełnie nietrafione tłumaczenie, bo nie oddaje ani treści filmu. Koszmar przed Bożym Narodzeniem — jak dosłownie byśmy przetłumaczyli oryginalny tytuł, o wiele lepiej oddaje fakt, że to mimo wszystko animacja o tych radosnych świętach pod koniec roku. Akcja faktycznie w głównej mierze rozgrywa się w Miasteczku Halloween, gdzie mieszkają maszkary, szykujące się co roku na straszenie ludzi. Jednak jednego roku, Dyniowy Król Jack Skeleton, stwierdza, że jest znudzony tym. Odkrywa Gwiazdkę. I chce podzielić się tą atmosferą bożonarodzeniową z innymi potworami, ale i zorganizować święta dla ludzi.
W takim kontekście ten tytuł polski Ci odpowiada? Nie przeszkadza Ci?
I od razu drugie pytanie — jak w ogóle odnosisz się do takiego pomysłu Burtona?

AD: Polskie tłumaczenie, jakkolwiek nawiązywało do fabuły filmu, to było bardzo nietrafione. Tak samo odczułam tę próbę zrobienia tłumaczenia na siłę. Akcja dzieje się głównie w miasteczku Halloween, jednak najważniejsze wydarzenia to wynik przygotowań do Bożego Narodzenia. Jack Skeleton bardzo chciał poczuć magię świąt i zmienić coś w swoim miasteczku, ale niestety jego wysiłki nie spotkały się z entuzjazmem dzieci. Niestety niewielu osobom odpowiadało takie mroczne Boże Narodzenie i Jack minął się z oczekiwaniami najmłodszych, mimo swoich dobrych chęci. Sam pomysł Burtona moim zdaniem jest fenomenalny — raz, że to Burton, więc jego produkcje zawsze są świetnie dopracowane i stają się kultowe, jak Sok z żuka, dwa, że znalazł ciekawy sposób na pokazanie Bożego Narodzenia. Zadał ważne pytanie — czy to jak obchodzimy święta, jest ważne, czy powinno się łamać tradycję, a może trzeba zachować to co już znamy i lubimy.

JD: Więc Koszmar Przed Świętami Bożego Narodzenia można traktować jako niestandardową animację o tym, że warto ten szczególny czas spędzić tradycyjnie? Nie zmieniając schematów znanych od lat? Bo w sumie nie patrzyłam tak na tę animację. Znam ją już od dłuższego czasu, chciałabym powiedzieć nawet kilku lat i zwykle w internecie natrafiam na nią przy okazji Halloween. Co mi pośrednio pasuje, bo jednak ten motyw świąteczny, jest w nim głównym tematem. Bardziej ją widziałam, jako to żartobliwe przejście między Halloween a okresem świątecznym.

AD: Tak właśnie odebrałam, że mogłoby być to pokazanie, a co by było, gdyby powstał mały chaos i zrobić święta w stylu Halloween, w jakim stopniu tradycja jest taka stała i niewzruszona. To jeden motyw, a dodatkowo takim przesłaniem, jakie ja zauważyłam to ogólne prawdy, że niekiedy chcemy dogodzić innym aż za bardzo. Dyniowy Król Jack Skeleton był dobry w tym co robił od lat a może wieków — w straszeniu dzieci. Można powiedzieć, że cały czas udoskonalał święto Halloween, by było jeszcze straszniejsze. Kiedy poczuł pustkę, koniecznie chciał ją wypełnić i przypadkowo znalazł Boże Narodzenie. Dość długo głowił się, na czym ono polega. W końcu postanowił zrobić Boże Narodzenie według własnego pomysłu, tego co lubił i znał. Mimo naprawdę szczerych chęci niestety nie wkupił się w łaski dzieci, a jego wizja nie została przyjęta. To pokazuje, że czasem trzeba ustąpić komuś, kto zna się na swojej pracy, zna ludzi i wie lepiej, jak ich uszczęśliwić. Na pewno każdemu zdarzyło się zrobić projekt, który nie wypalił. Burton bardzo sprytnie przemycił ten motyw i podał go w taki sposób, by każdy mógł go zrozumieć, również młodsi odbiorcy.

JD: Animacja posiada drugą, ważną bohaterkę. Sally, szmacianą lalkę, ożywioną przez Doktora Finkelsteina, wzorowanego oczywiście na Victorze Frankensteinie. Co myślisz o tej postaci i jej historii?
Sama uwielbiam Sally, za jej łagodność i troskliwość, połączoną z niebagatelnym sprytem i ciekawością świata. Mam nawet ciąg dalszy jej historii w postaci książki Niech żyje Dyniowa Królowa autorstwa Shea Ernshaw. Przypuszczam, że zimowe wieczory podczas feerii świątecznych spędzę właśnie z tą książką.

AD: Nie słyszałam o książce i zaciekawiło mnie to. Na pewno będzie to dobry wybór na zimowe wieczory. Sally jest taką przeciwwagą do Jacka Skeletona. Zachowuje się trochę jak jego anioł stróż, który próbuje uchronić go przed klęską. Ma też, jak pisałaś, wiele sprytu i takiej mądrości życiowej. Też polubiłam tę postać i cieszyłam się, że na końcu filmu oboje bohaterowie są razem. Można powiedzieć, że pasują do siebie i mam nadzieję, że ze sobą zostaną. W Sally podobała mi się również odwaga, kiedy musiała ratować Świętego Mikołaja przed Boogiemanem. To bardzo pozytywna postać kobieca i fajnie, gdyby gdzieś jeszcze pojawiła się w filmach Burtona.

JD: W kontekście Sally chciałabym poruszyć jeszcze jeden temat, a mianowicie muzykę. W animacji występuje wiele piosenek. Moją ulubioną jest właśnie Piosenka Sally. Choć wszystkie piosenki stoją na wysokim poziomie i nie mam żadnej, którą podczas oglądania bym przewijała, byle nie usłyszeć, to tą wykonaną przez Sally słucham często.
Jak to wygląda u Ciebie?

AD: Też mi się podobała, chociaż tak skupiłam się bardziej na animacji i przeżyciach bohaterki a mniej na piosence. Bardziej zapadła mi w pamięć początkowa piosenka This is Halloween, może dlatego, że często ją słyszałam na Tik Toku. Całość filmu świetnie się zgrywa, nie nuży, mimo że to musical, akcja jest odpowiednio rozłożona i świetnie ogląda się dopracowane animacje. Film się nie zestarzał moim zdaniem, mimo że jest z 1993 roku, a postaci były wykonywane z kukiełek. Brak takiej znanej nam dzisiaj animacji komputerowej nie sprawia, że całość jest źle wykonana.

JD: Wykonanie tej animacji doceniła również Akademia Filmowa, poprzez nominację do Oscara za najlepsze efekty wizualne. Nie dziwię się temu, gdyż sposób wykonania, wygląd postaci i ich animacja tworzy niepowtarzalny klimat tego filmu.

AD: Świetny był również klimat animacji, nie do podrobienia. Burton odnalazł swój niepowtarzalny styl, w tym elementy, które się powtarzają — motyw księżyca, charakterystyczny, ciemny makijaż oczu u bohaterów, czarno-białe kostium, często w paski, motyw drzewa bez liści i wiele innych. Jeśli widzimy niepokojący film z takimi elementami, mówimy — tak to jest Burton. Oglądając tę animację, wiedziałam czego się spodziewać i wiedziałam, że nie będzie nudno, jak na niektórych filmach świątecznych. A jak Ty oceniasz całokształt na tle innych filmów stworzonych w tematyce świąt?

JD: Na tle innych filmów w tematyce świątecznej Koszmar Przed Bożym Narodzeniem wybija się swoją burtonowością, jeśli mogę tak stwierdzić. Nie jest to słodka historyjka, o zakochaniu się podczas świąt, choć mamy Jacka i Sally. Nie jest to film w stylu Kevina, gdzie powinniśmy się uśmiać, choć mamy elementy humorystyczne. Nie jest to typowy film o świętach po prostu. Jednak dla mnie, jest to niesamowicie odświeżający film o świętach. Pomimo lat, jakie upłynęły od jego premiery. Dla mnie ten film znajduje się dość wysoko na liście nie tylko filmów świątecznych, ale ogólnie. Trzeba tylko pamiętać, że ten styl i taka historia nie będzie dla każdego.

AD: Tak jest zdecydowanie oryginalny i można powiedzieć śmiały. Ta tematyka świąt w filmach mogła już trochę zbrzydnąć i niektórzy nawet nie oglądają takich produkcji, bo zawsze kończą się tak samo. Tu wątek miłosny nie jest oczywisty, tak jak ujęcie świąt nie jest takie, jakie znamy. Kończąc, chciałabym namówić fanów świątecznych produkcji na obejrzenie tej animacji i na inne spojrzenie na święta Bożego Narodzenia.

Autorka ilustracji: Julia Dudek