Maciej Ciba – Poezje: Tomik Pierwszy
Oda do ziemi
Czy Ty od zawsze tu stoisz?
Od zawsze to zboże płodzisz?
Każde jedno istnienie rodzisz?
Czy tylko kości nosisz?
Trwasz nieprzerwanie
Lecz zawsze zmienianie
Nigdy nie stoisz biernie
Ale też nigdy nie tkwisz w obłędzie
Bo czasem startem w chwale pędzie
A czasem tylko cela w ludzkim błędzie
Sama świadkiem czym miłość lub wojna się kończy
Ty która zawsze wysłuchuje do końca
Niczym jak biblioteka co o każdym ma księgę
Zbiory tak liczne prowadzone skrzętnie
Lecz z tych pięknych złotem zdobionym okładek
Lub zgnilizny zepsucia skórzanych tkanek
Zostaje tylko jedna strona tylko jeden wers
Śmierć i cześć.
Nie ważne czy niewolnik czy możny pan
Każdy z nich i każdy z nas pozostanie sam
W domu na własność z drzewa bitego
Lub glina i kamieniem utwardzonego
A może ogniem spalonego
Lub w głębinach utopionego
Ale i tak na końcu z Tobą zjednoczonego
Oda do wody
Błękitna zazwyczaj
Spokojem usłana
Tafli piękności wypolerowana
Głębinach poszukiwana
Mała kropelka świat zmieniająca
Niezbędna do każdego bytu egztysytujaca
Zwady nigdy nie szukająca
Lecz rozjuszona góry krusząca
Czasem człowiek jak ona pojedyncza nic nie znaczącą
Ale ducha i ciało oczyszczająca
Bo zawsze krzywdy obmywając
Nawet z najgorszych bólów krzyk pozbawiająca
Niejedno istnienie przepływającą
Jednak nieraz bierna
Cicha , z głową spuszczoną
Jakby martwa ,obrócona w posąg
Jak cień patrząca
Z skamieniała noga
I tylko kapiąca
Kap...kap...kap...
Płynęła -wiecznie
Płynie-dopóki
Popłynie-nie skończy
Nie pyta gdzie płynie
Nie pyta dla kogo
Nie pyta tylko płynie
Oda do ognia
Piękny złocisty jęzor płomienisty
Mały niegroźny pięknie hulający
Coraz trzaskający drzewo palący
Groźny maluch szybko rosnący
Swą piękna grzywa muskający
Ale czy życie zabierający?
A może tylko ciepło dający?
Bliskości szukający,
Nie rozumiany odtrącający
Kontrolowany wesoło iskierkami plujący
Zawsze blaskiem żywot oświetlający
Ale zirytowany miasta i domy niszczący
Lasy pochłaniający, bójki zaczynający
Szuka tego, czego nie ma
Pragnie łapać to co ucieka
Spogląda tam gdzie zajść nie może
Tęskni za tym co stracił i pokochał...... morze
Ciemność światła
Noc taka czarna jeśli rozmawia z głosami tyloma
Chociaż żaden z nich realnie nie jest w stanie dojść do słowa
Żadna otwarta dziś głowa oderwana od trzona
Zaprzeczyć rozstania natury łona
Ulotna niczym po deszczu słoma
Biała jak ranna w rosie smoła
Matko naturo chylę swe czoła
Płonąca z bólu niczym pszczoła
Dobitnie gryząca starego znachora
Prawdziwie znającego swe mistycznie zioła
Wyręczając skrzydlatego anioła
Świata codziennego demona
Myślącego że jego zawsze będzie wola
Z człowieka szukającego wola
Z pieniędzy bezkresnego wora
Upadłe skrzydła
W mym kurhanie słabości
Pozostaną tylko ości
Każdego dnia złości
Na polu chwały zniszczone kości
Spragnionej prawdziwej miłości
Uciekającej wrażliwość
Oczekującej od życia trwałości
Zagubionej w odmętach normalności
Dnia codziennego okazałości
Poszukującej zwykłej przyzwoitości
Śmierci życiowej zjadliwości
Eksperci od wszystkiego biegłości
Odcięci od realnego świata atrakcyjności
Nałożeni na siebie filtr doskonałości
Siedzący w cieniu skamieniałości
Marzący co noc o fałszywej duchowości
Pozbytej realnej światłości
Posklejanej upadłej ludzkości
Wygiętej złamanej moralności
Pozbawionej jakiejkolwiek cielesności
Wierna wieczność
Świat umiera trochę płonie trochę skomli ale już na tronie
Ni to żółw w sokratesa koronie
Ni to Chaos zaprzęga swe konie
Ni to Nun w odmętach tonie
Ni to Marduk w złocie skrobie
Ni to Rod Ymira w plecy łopie
Ni to Itzamnaj kukurydzę kopie
Ni to Haile Selassie w zielonym topie
Ni to Drzewo oliwne oliwą skropie
Ni to Kamdhenu rogatej pogonie
Ni to Koza na świetlistym tronie
Ni to Jahwe w Chanuce oświetla skronie
Ni to Amaterasu trójnogim łonie
Świat umiera w łezpadole
W strugach ognia ,wilczym dole
Lecz zmartwychwsta niczym Feniks w popiole
I zacznie odnowa swą uciśniona dole
Sny cieni
Szedł raz cień ciemności echem
Leśna ścieżka porośnięta mchem
Tułał się jak kruk mrocznym cechem
Szukał miejsca wśród chałup zbitych dechem
Nigdzie znaleźć gościnności łoża
Próbował nawet użyć noża
Ale powstrzyma go bowiem siła Boża
Rzekła aby unikał zawistości ludzkiego zboża
Łańcuchy kajdany łamały mu gnaty
Mimo na płaszczu nie jednej łaty
Wciąż wspominał miłość sprzed laty
Braterstwo gorzałkę i emblematy
Czasów beztroski i zwiedzania nie jednej wioski
Wina ,kobiet ,nieprawego łoża teraz go sądzi krucza loża
Upaść spodlić swego ducha, teraz zaś gwiazdy nadstawiają swego ucha
Na krzyki lamentu bezdźwięcznego druha
Człowieka do Golluma porównuje
Kiedy kamień stał się piachem a piach czasem
Ludzie przestali mieć zainteresowanie lasem
W torze pogoni szczurów pasem
Pieniądza powtarzalnego szeptu basem
Gdzie godność spodlona przykryta liściastym szałasem
Mądrość strącona zakryta złotym kutasem*
Filozofia leży na jednej półce z błyszczącym arrasem
Braterstwo ukurzone zardzewiałym czasem
Miłość zastąpiona pustym emotki grymasem
Honor sprzedany markowym adidasem
Bliskość zakryta followersów hałasem
Uczciwość demokracji polityków asem
Odwaga zakopana mediów dryblasem
Wolność opodatkowana nie jednym moralnym kompasem
Równość oblana moralnym kwasem
Upadłość tych wartości człowieka nie rujnuje
Tak jak jedna cegła domu nie buduje
Lecz brak realnych fundamentów
Szybki upadek zwiastuje
*kutas - w XVII- i XVIII-wiecznej Polsce ozdoba szmuklerska w postaci pędzla z nici lub sznureczków na końcu sznura przypinanego do pasa jako element dekoracyjny.
Szklane pióra
Wszyscy pędzą koniem blaszanym
Od innych jak najbardziej odizolowanym
Licznikiem coraz to szybciej zamykanym
Silnikiem błyszczącym warczącym zaspawanym
Domy coraz to wyższe widokiem szklanym
Ale z sąsiadem bardziej znieważanym
Każdym ruchem ,dźwiękiem zapisywanym
Do biblioteki brata wielkiego wysyłanym
Tam dogłębnie i szybko analizowanym
Haka zasad zakazu złamanym
Wolnością słowa równo sterylizowanym
Pod płaszczykiem swobody schowanym
Wszystkim po kawałku zabieranym
W okruszynach czasem dawanym
Na strzępy rozerwanym
Głosem protestów wyszarpanym
Pochyla wizja swobody rozebranej
Statue of Liberty odtrącanej
Ropą i krwią wypłacanej
Gołębica na magazynek wymienianej
Demokracje siła ognia wprowadzanej
Krzykiem niewinnych .....haha..... Niesłyszanej
Igraszki ze schyłkiem
Siła upada
Wita nowego trupojada
Mrocznego ale nie złego
Zgniłego lecz nadal żywego
Pędzącego co noc lecz nadal w miejscu stojącego
Z wiatrem się ganiającego lecz już nie sprawnego
Dzieckiem mroku zapomnianego
Mimo ducha jeszcze żwawego
Ale ciała w proch zamienianiego
Lecz każdego wrzasku do grobu w pełzającego
Jak światło w mogile zasądzonego
Nie chcące zakwitnąć dla tego bytu obrzydliwego
Mimo miłości do świata tego
Zgniliźnie i lęku zostawionego
Tylko z równym niego kontakt utrzymanego
Bo nie ziemia go przygniata
Tylko wina
Bo nie blask go męczy
Tylko lęk dręczy
Bo nie uwiera go koniec tęczy
Tylko smutek głucho jęczy
Oczy nieba
Chociaż widzę was prawie codziennie
Nie jestem w stanie wyciągnąć nawet ręki
Kropla w bezkresie błękitu blednie
Ale i tak znosi te udręki
Słuchacie każdego wiernie
Nikt przy nich nie jest wielki
Ale czy tylko biernie ?
Nawet ten co od ram świata robi belki
A może to wszystko tylko jakieś brednie ?
Czy nawet od blasku świata głosicielki
Ukształtowane przez nas losy mętnie
Miłości zgubionej w objęciach dusicielki
Lub sznureczkami wszystko zaplanowanie skrzętnie
Urokliwej ponętnej kusicielki
A wtedy umysł najznakomitszy uklęknie
Zachowanej na wieki życia nauczycielki
Iskierki wspomnień
Dzień dobry - ja tutaj na życiowystaż!
Ale czy na pewno ?- sam sobą zarządzasz?
Rozpocząć - lub sznureczki pociągasz?
Jasne jak nów - a może biernie odgrywasz?
Tak biorę - i czasem pusto zarządzasz?
Kupuję to - lub może o emocje się potykasz?
Jak mogłaś? - a u samego siebie skrywasz?
Nienawidzę Cię - i błędnie wartości trzymasz?
Adoptuje go - lub na zmienię moralności gnasz?
Kocham Cię - a może tylko kępę mądrości doklejasz?
Weź się za siebie - i może tylko w marzeniach umierasz?
Tato!- lub może na to tylko się zdasz?
Koch-łam Cię - a jak kostka wyrzuci smutną twarz?
Nie znoszę!!- i straciłeś papier jaki masz?
Wybacz - lub do końca zmiany zbliżasz?
Żegnaj - nawet nieźle się znasz ........
Dzień dobry - ja tutaj na życiowystaż!
Życie bezkresu
Pędzę-ale czy gdzieś zmierzam?
Bije - ale czy o coś walczę?
Patrzę- ale czy coś widzę?
Myślę -ale czy coś zamierzam?
Jem-ale czy się sycę?
Pije- ale czy nawadniam?
Śpię- ale czy na pewno śnię?
Oddycham - ale czy na pewno dotleniam?
Ale czy na pewno żyje ?- skoro tylko przeżywam
Ale czy na pewno wierzę?skoro tylko szukam prawdy
Ale czy na pewno kocham?skoro tylko głoszę miłość
Ale czy na pewno jestem? skoro tylko myślę
Może tylko kolejna cyferka w systemie?
A może tylko kolejny byt wszeświata arenie?
A może tylko kolejny człek czekający na wykarmienie?
A może tylko chwila,...... wspomnienie?
A może tylko nic nie znaczącą drzazga w drzewie?
Życie lasu
Jak drzewo w lesie może być samo?
Skoro liśćmi się zawsze otaczało
Róża kolce stroszy
Lecz nikt nie patrzy, rose tworzy
Piękna powabna
Lecz w głębi siebie tak bardzo rozdarta
Bo dla ślepca ,uznana za chwasta
Lecz podlana od razu wzrasta
Rozwija swe pąki
Lecz boi się że nie opuści tej łąki
Silna niepokonana nawet kiedy stoi na rozstajach
Patrzy przed siebie i pyta dlaczego o błędy oskarżana
Źle traktowana ale i tak pędy do przodu wystawiła
Gdyby nie to ,dawno by uschła
Tak często niezrozumiana, a Ona tylko bliskości szukała
W zamian za piękny zapach, tylko sekatorem dostała
Ale czy gdyby odpowiedniego ogrodnika spotkała
To by na co dzień rozkwitała?
I płatki zapachem stała?
Czy tylko na wierzchu lisice wypuszczała?
Potok światła
Mała iskierkę wewnątrz siebie widzę
Co świeci na nowo oświetla okolice
Taki mały płomyk słońca
Jaki blasku nie ma końca
Może to tylko tchnienie
A może tylko pragnienie
Albo naprawdę zmieniana
I na spokojnych wodach dryfowania
Bez ciężaru balastu
I nie jednego wczesnego brzasku
Wspinaczka góry życia
I niejedne drzwi do odkrycia
Czasem wodzie trza dać płynąć
Aby w myślach nie ginąć
Bo życie jest piękne
I na tym zakończę mą puentę
Maciej Ciba ur. w 2004 roku w Pińczowie; członek „Literackiego Światła Młodych”, pasjonujący się poezją, prozą, malarstwem, muzyką, animacją, zafascynowany otaczającym światem; młodzieżowy radny Sejmiku Województwa Świętokrzyskiego III kadencji; uczestnik warsztatów Świętokrzyskiej Szkoły Dyplomacji oraz szkoły muzycznej. Tegoroczny maturzysta i absolwent Technikum Informatycznego w Zespole Szkół Zawodach im. Stanisława Staszica w Pińczowie.