Nasz ŚwiatSpołeczeństwo

Od cyberprzestrzeni do wirtualizacji rzeczywistości

Młodsze pokolenie, oswojone z najnowszymi osiągnięciami technik komputerowych, zapewne od razu „wyczuwa” sedno pewnych zjawisk związanych z używaniem komputerów i możliwości, jakie stwarzają. Cyberprzestrzeń to po prostu swego rodzaju „miejsce” dziania się różnorodnych aktywności, jakim można się oddawać przy użyciu odpowiednio zaprogramowanego komputera: czy to w wersji stacjonarnej, przenośnej lub podręcznej jak smartfon. „Miejsce” czy ta osobliwa informatyczna „przestrzeń” wytwarzana jest poprzez sieć połączonych komputerów, które błyskawicznie przesyłają sobie zmagazynowane w nich informacje. Historia rozwoju technologii komputerowych i informatycznych pokazuje, że narzędzie niezwykle sprawnego i szybkiego dokonywania operacji logicznych i matematycznych, jakim jest komputer, można zastosować w najróżniejszych celach, nie tylko do łatwego i szybkiego dokonywania bardzo skomplikowanych operacji matematycznych. Istotą działania komputera jest wykonywanie ciągu operacji matematycznych i logicznych zgodnie z napisanym wcześniej programem. Komputer do swego działania potrzebuje danych wejściowych, na których dokona wspomnianych operacji i przedstawi ich wyniki w wybranej formie – wyświetlenia liczb, wykonania wykresu, wydruku, obrazu, wygenerowania dźwięku, uruchomienia odpowiednich maszyn czy urządzeń itd. Współcześnie w tzw. krajach rozwiniętych ludzie żyją w świecie niemalże całkowicie skomputeryzowanym, gdzie coraz większa ilość czynności może być wspomagana poprzez użycie odpowiednio zaprogramowanych komputerów. Obecnie prawie każde zaawansowane technologicznie urządzenie albo samo jest wyspecjalizowanym komputerem (jak laptop, telefon komórkowy, tablet, smartfon czy płaski telewizor), albo jest sterowane komputerowo (samochody, windy, samoloty, pralki, lodówki, maszyny produkcyjne itd.).

Momentem przełomowym w rozwoju technologiczno – cywilizacyjnym współczesnego świata było wynalezienie i udostępnienie do masowego użycia sieci Internet – czyli bliżej nieokreślonej, dziś już ogromnej ilości połączonych ze sobą komputerów przesyłających i przetwarzających dane, gdzie każdy dysponujący odpowiednim urządzeniem może się z nią połączyć i korzystać z jej zasobów oraz możliwości komunikacyjnych. W połączeniu z wynalezieniem urządzeń do przechowywania i udostępniania ogromnych ilości danych, komputery jako pojedyncze urządzenia albo połączone w sieć stwarzają oszałamiające możliwości ich wykorzystywania, stanowiąc nowe, niesamowite, bo uniwersalne narzędzie różnorodnego działania i tworzenia.

Z kolei kluczową sprawą w zastosowaniu techniki komputerowej było odkrycie, że można zastosować komputery nie tylko to operacji matematycznych, ale i geometrycznych, które polegają na jakimś odwzorowaniu różnych obiektów na płaszczyźnie i w przestrzeni. Oczywiście geometria zajmowała się obiektami „geometrycznymi” – bryłami, figurami płaskimi, liniami i innymi tworami, ale przecież ze względu posiadanie wymiarów przez każdy byt materialny, można go potraktować jako swego rodzaju bryłę, dla której tylko trzeba znaleźć odpowiednią formułę matematyczną opisującą jego kształt przestrzenny (wygląd) i umiejscowienie. Współczesne komputery umożliwiają dokonywanie operacji w przestrzeni trójwymiarowej, natomiast wcześniej możliwe było tylko przetwarzanie obrazów, a więc swego rodzaju operacji na płaszczyźnie. Poza stosunkowo prostymi (koncepcyjnie, bo nie matematycznie i komputerowo) operacjami odwzorowania realnych obiektów i umiejscawiania ich w przestrzeni, próbowano znajdować formuły matematycznie opisujące ruch czy inne właściwości rzeczy – działanie, zachowanie w odpowiednich warunkach, itd., co umożliwiło przeprowadzanie różnych symulacji, zachowań, działań, itp. Innymi słowy dzięki komputerom, programom i pamięciom stało się możliwe odwzorowanie obiektów realnego świata w systemach komputerowych i nawet jakaś analiza i symulacja ich działania czy własności dynamicznych. Pomijając już fakt, ze dzięki sprzężeniu komputerów z różnymi urządzeniami peryferyjnymi, jak kamery, mikrofony, termometry czy inne mierniki lub odbiorniki, możliwa stała się rejestracja ogromnych ilości danych. Już nie tylko cała telekomunikacja radiowa i telefoniczna, e-mail’owa jest rejestrowana i przetwarzana, ale również obrazy czy filmy z coraz liczniejszych kamer.

Jak wspomniano, komputery umożliwiają przetwarzanie danych zgodnie z napisanym uprzednio programem, a nie tylko ich magazynowanie, a potem prezentowanie w postaci stron internetowych, portali czy choćby popularnych map. Zatem komputer po połączeniu go z odpowiednimi czujnikami i urządzeniami wykonawczymi zaczyna pełnić funkcje coraz bardziej podobne do istot żywych: roślinnych (regulacja czegoś i samoregulacja), zwierzęcych – jak rozpoznawanie obiektów i stanów rzeczy i reagowanie zgodnie z programem, a także niższych czynności ludzkich – które człowiek po rozpoznaniu ich przebiegu u siebie i zrozumieniu ich natury oraz zasad działania – może próbować przekładać na język informatyki i pozostawiać ich wykonanie maszynom. I w ten sposób coraz więcej niższych funkcji ludzkich może być wykonywane przez maszynę sprzężoną z komputerem, jak liczenie, gotowanie, pieczenie, produkcja różnych przedmiotów czy nawet gra w szachy, gdzie podobno komputer po raz pierwszy w historii pokonał w jakiejś rozgrywce aktualnego arcymistrza szachowego.

Celowo należy tu zaznaczyć, że komputery sprzężone z różnymi czujnikami i urządzeniami wykonawczymi będą mogły naśladować tylko funkcje niższe, związane z cielesnością i materialnością człowieka, same natomiast jako materialne nie będą w stanie nigdy wykonywać funkcji wyższych, które u człowieka są wykonywane przez władze niematerialne, a więc intelekt i wolę, ale oczywiście we współpracy z odpowiednimi władzami cielesnymi. Szumne używanie terminu „sztuczna inteligencja” (skrót ang. AI) niczego tu nie zmieni, owszem można się spodziewać, że z postępującym poznaniem procesów poznawczych (czym zajmuje się dyscyplina zwana kognitywistyką) czy decyzyjnych człowieka (różne logiki działania) i próbami przekładania ich na język komputerów, coraz więcej tych funkcji będzie mógł wykonać komputer z odpowiednio sprzężonymi urządzeniami wejścia-wyjścia.

Niemniej jednak nigdy maszyna nie uzyska samoświadomości i refleksyjności, nie zaprogramuje się sama, nie będzie w stanie poznawać abstrakcyjnie istoty nowych przedmiotów, nie będzie na tej podstawie podejmować decyzji, nie będzie w stanie tworzyć. Owszem będzie w stanie wspomagać człowieka w tych czynnościach (jak np. automatyczny pilot w samolocie czy coraz częściej w samochodach), ale go nie zastąpi w sytuacjach wykraczających poza możliwości i procedury przewidziane w programie. Oczywiście nawet należałoby sobie życzyć, żeby maszyny i komputery zastępowały człowieka w tych „podludzkich” czynnościach, zwłaszcza w różnych ciężkich i niebezpiecznych pracach czy w takich warunkach działania, albo nawet i tych lżejszych, aż do całkowitego wyeliminowania konieczności pracy zarobkowej. A wtedy ludzie mogliby spokojnie zająć się tym, do czego są właściwie przeznaczeni z natury – do życia osobowego i rozwoju swych własnych możliwości na wszelkich płaszczyznach – intelektualnej (poznanie, odkrywanie, rozumienie rzeczywistości – nauka), wolitywnej – coraz doskonalsze działania we wzajemnej przyjaźni i miłości między sobą, w rodzinie czy państwie, aż do miłości Boga (religia), a także twórczej – zarówno w zakresie sztuk pięknych, jak i użytecznych (technika). Oczywiście jak zaznaczono powyżej, człowiek zawsze będzie musiał nadzorować, usprawniać czy wspierać działania maszyn i komputerów, ale do tego wystarczy tylko niewielka cześć społeczeństwa – odpowiednio wyszkolonych techników czy specjalistów z dziedzin, w których stosowane będą komputery. Ponadto zawsze znajdą się jakieś prace, których maszyna nie będzie w stanie wykonać, o szczególnym charakterze czy w trudnych warunkach.

To wszystko uwyraźnia pewne niebezpieczeństwo związane z rozwojem technik komputerowych, informatyzacji i robotyzacji. Mianowicie zaczynają stanowić one quasi-świat (świat wirtualny, cyberprzestrzeń itp.), będący „światem samym w sobie” i poprzez powszechne zastosowanie technologii angażują (niejako „wciągają”) w ten świat coraz więcej ludzi, ze względu na masową obecność w codziennym życiu i pośredniczenie czy wspieranie coraz większej liczby różnych funkcji. A zatem maszyny sterowane elektronicznie pośredniczą w realnych interakcjach z realnymi rzeczami czy osobami. Dość wskazać tylko na oczywisty fakt komunikacji, gdzie coraz mniej czasu ludzie – zwłaszcza młodzi – zaczynają poświęcać na kontakty osobiste, a wybierają komunikację za pomocą różnych urządzeń mobilnych na portalach czy poprzez programy pocztowe, różne komunikatory. I chociaż umożliwiają one kontaktowanie się natychmiastowe i z dowolnymi niemal osobami rozsianymi po całym świecie, to jednak – jak się zdaje – „ilość nie przejdzie w jakość” i wirtualna komunikacja nie zastąpi realnej. Podobnie działania w wirtualnym świecie nie zastąpią realnych działań i oddziaływań z realnymi osobami w realnej rzeczywistości.

A zatem pojawia się realne niebezpieczeństwo zastępowania świata realnego światem wirtualnym i coraz większego poddawania się ludzi i świata realnego wymogom stawianym przez informatyzację i komputeryzację czy robotyzację, pomieszania praw działania realnego świata z prawami wirtualnego świata, twórczości w wirtualnym świecie z tworzeniem w realnym świecie, życia człowieka w połączeniu ze światem wirtualnym (swego rodzaju „hybrydyzacja”) zamiast w świecie realnym. Bowiem zasadniczo w świecie wirtualnym mamy do czynienia ze znakami rzeczy, ich reprezentacjami, a nie z nimi samymi. Nawet obraz czy dźwięk z komputera czy smartfonu jest tylko cyfrową reprezentacją i odtworzeniem w urządzeniu dźwięków czy barw , odpowiadających głosom czy obrazom pochodzącym z realnych przedmiotów: osób i rzeczy. Człowiek natomiast musi być i żyć w realnym świecie, gdyż tylko realne byty jako prawdziwe spełniają go poznawczo, bogacąc jego intelekt, budzą jego prawdziwe pożądanie czy miłość i stają się celem jego działania, a po ich osiągnięciu realnie na niego oddziałują swym dobrem. Podobnie jest i z dziedziną twórczości, gdzie to realny świat musi zostać przekształcony i dostosowany do człowieka, aby mógł on żyć po ludzku, a ponadto i sam człowiek musi się doskonalić poprzez pracę nad sobą, poprzez doskonalenie swojego działania w stosunku do realnych osób i rzeczy, a nie tylko tworząc w wirtualnym świecie.

Cała zatem wirtualna rzeczywistość, cyberprzestrzeń z wszelkimi możliwościami, jakie oferuje, ma o tyle sens, o ile wspomaga życie realnego człowieka i usprawnia je w dążeniu do i realizowaniu jego – wspomnianych wyżej – właściwych mu celów osobowych. Jak każde narzędzie może to wszystko być nadużyte bądź nieumiejętnie wykorzystane. Ze względu jednak na możliwości techniczne i technologiczne, istnieje coraz większe niebezpieczeństwo, że dla wielu ludzi wirtualna rzeczywistość coraz bardziej będzie zastępować realne życie w realnym świecie, gdzie człowiek będzie sobie sam tworzył swe wirtualne światy i zamykał się w nich, ew. udostępniał je innym i dzielił z kolei ich światy, równie wirtualne, wymyślone, a wtedy zastąpi to realne kontakty w realnym świecie.

Omawiane kiedyś zagrożenie „mediatyzacji” rzeczywistości dzięki rozwojowi technologii komputerowej wchodzi obecnie na wyższy poziom – mianowicie jej „wirtualizacji”. Oderwani od realnej rzeczywistości, poznania jej praw, wymogów funkcjonowania w niej i jej przetwarzania poprzez sztukę i technikę, ludzie coraz bardziej pogrążają się w wirtualne światy i reguły nimi kierujące. A reguły tam panujące są… wytworzone w dowolny sposób, mogą podlegać zmianom i niemal dowolnej twórczości. W realnej rzeczywistości wszystko ma swoją naturę, określoną strukturę, podlega jakimś prawom przyrody, a zakres zmienności jest ustalony i określony. Taki świat stanowi miarę naszego poznania, stanowi jego treść i punkt odniesienia, dzięki czemu można mówić o prawdzie – zgodności poznania z rzeczywistością obiektywną. A jeśli rzeczywistość jest dość dowolnie kreowana w wirtualnym świecie, wtedy co stanie się z prawdą? Zostanie zastąpiona zmiennością i pluralizmem kreacji. „Jeśli chcesz uzyskać dostęp do mojego świata, musisz przestrzegać moich praw”. Ja z kolei muszę się zdystansować od swoich, chcąc być w świecie kogoś innego. Skutkiem tego może następować coraz większa subiektywizacja życia, zamykania się w sobie i swoich „wytworzonych światach” (coraz częściej pojawia się termin „światy możliwe”), modulowana tylko własnymi chęciami czy „widzimisię”. Czy tu jest możliwa jakaś prawdziwa wspólnota? Tak, ale tylko biorąca się ze zgodności czy wspólnoty wolnościowej kreacji subiektywnych światów – emocji, myśli, poglądów, wyobrażeń.

Coraz większa ilość spędzanego czasu w „wirtualnej rzeczywistości” powoduje zanik kontaktu z realną rzeczywistością i nieumiejętność jej rozpoznawania, rozumienia, reagowania na to, co się dzieje, zachowania się czy znalezienia się w niej. Realna rzeczywistość jako wymagająca wysiłku poznawczego, aktywności w działaniu zgodnie z naturą rzeczy i prawami przyrody, twórczości również uwzględniającej naturę tworzywa czy prawa działania rzeczy, stopniowo staje się obca, zimna i ciemna, bo trudna do rozpoznania i pokonania czy przekształcenia, w porównaniu do „zaistnienia” w wirtualnej. A przecież – jak już wspomniano – tylko realna rzeczywistość może dać człowiekowi spełnienie, pod warunkiem, że człowiek w odpowiedni sposób odnosi się do niej i w niej żyje – poznaje, działa i tworzy. Bez niej ludzie stają się coraz bardziej wyobcowani z niej, a ponieważ gdzieś człowiek musi żyć i coś robić, „jedyną alternatywą” pozostaje już tylko świat wirtualny. A wtedy ludzie stają się jakby coraz bardziej w nim zamknięci czy uwięzieni, z nim wiążą swe marzenia, sposoby ich realizacji, ekspresji siebie, nawiązywanie kontaktów, znajomości itd. Wirtualna rzeczywistość staje się swego rodzaju „wirtualnym obozem koncentracyjnym”, gdzie dosłownie koncentruje się życie coraz większej ilości jej uczestników.

Niestety zagrożenia, które stają się coraz bardziej ewidentne dzięki rozwojowi i powszechnemu zastosowaniu techniki komputerowej, nie są nowe. Rzeczywistość i jej poznanie czy działanie w niej zgodnie z realnymi zasadami czy prawami bytów zawsze stanowiła pewną trudność. Zawsze też istniała pokusa kapitulacji i w miejsce realnych działań stosowania jakichś pozorów, maskowania się, udawania, a w dodatku manipulowania innymi, zwodzenia ich i zniewalania, wręcz ogłupiania. Dzięki technologii komputerowej dziś szczególnie łatwo jest oderwać się od świata i zanurzyć w wirtualnej rzeczywistości. Dawniej takie możliwości stwarzały różnego rodzaju używki, przenoszące człowieka w „inny świat” doznań, odczuć, emocji, wizji czy świat jego subiektywnych kreacji. I choć taka możliwość istniała od zawsze, gdyż opiera się na naturalnych zdolnościach poznawczych i twórczych człowieka, to jednak obecnie istnieje szczególne niebezpieczeństwo jej nadużywania i pokierowania nią w niewłaściwy sposób.

Możliwości te dawniej przejawiały się w twórczości poetyckiej, literackiej, teatralnej (a obecnie filmowej i komputerowej), gdzie twórca poprzez wytworzenie dzieła, można powiedzieć, że kreuje pewien fikcyjny scenariusz wydarzeń, przebieg działań czy fabułę. Jednakże w tego rodzaju twórczości chodziło o to, by była ona jak najbardziej realistyczna, upodobniona do świata realnego w tym celu, by odbiorca (widz, czytelnik) miał złudzenie realności po to, by włączył się w przebieg akcji i świadomie ją przeżył. Ale ów przebieg miał być racjonalnie pokierowany przez autora (reżysera) w ten sposób, by przybliżyć pewną prawdę o człowieku i świecie oraz pokazać prawdę, dobro i piękno, a także zachęcić do jego poznawania, naśladowania czy podążania za nim ew. zdobywania go.

Tego rodzaju sztuka już od czasów zarysowania jej teorii w starożytności miała charakter ewidentnie wychowawczy. I to do tego stopnia, że jeden z największych filozofów starożytności – Platon – postulował, że nawet powinna być poddana odpowiednim rygorom i kontrolowana przez rządzących państwem, a w razie nieposłuszeństwa pewnym kanonom czy wytycznym poeci czy inni twórcy mieli zostać wypędzenie z państwa, co uchodziło wtedy za najcięższą karę. Starożytność silnie zorientowana wychowawczo, ceniąca cnotę jako coś najważniejszego dla człowieka, widziała w sztuce środek czy narzędzie niesamowitego oddziaływania wychowawczego, które nadużyte mogło prowadzić do niewyobrażalnych szkód moralnych.

Tak więc celem tak wytworzonych dzieł było z jednej strony chwilowe oderwanie człowieka od codzienności po to, by niejako wydobyć z niej to, co prawdziwe, piękne i dobre i by przez to przywrócić sens życia w świecie jako racjonalnym i również możliwym do rozumnego przekształcania go i dostosowania do potrzeb człowieka, również w dziedzinie życia społecznego. Współcześnie treścią czy nawet intencją sztuki stały się również rzeczy niewiele mające wspólnego z tymi antycznymi kanonami jej uprawiania. Stanowi to dodatkową trudność i zarazem zagrożenie związane z jej odbiorem. Jednak co warte zauważenia, w wyniku zastosowania nowych technik i technologii do procesu przekazu sztuki, zmienił się dość radykalnie sposób jej odbierania i wpływ na życie. Z wprowadzeniem telewizji i kina wraz z mnóstwem gatunków filmowych sztuka (zasadniczo w tym obszarze, choć nie tylko) posiadająca jako naczelny cel wychowanie czy doskonalenie człowieka, została zredukowana do pełnienia funkcji przeważnie rozrywkowej (a z czasem reklamowej i propagandowej). Z tego też powodu zaczęła bardziej odrywać się od rzeczywistości na rzecz dużo swobodniejszej kreacji, stanowiąc coraz bardziej „świat sam w sobie” i dla siebie, gdzie świat realny był tylko pewną inspiracją i odskocznią do kreowania nowych rzeczywistości, bez żadnej intencji powrotu do tej realnej.

Proces ten został wzmocniony przez zastosowanie technik komputerowych, ułatwiających masową komunikację i natychmiastową interakcję również w skali masowej dzięki zaistnieniu tzw. „portali społecznościowych”. I w tym momencie w zasadzie każdy może stać się twórcą – kreatorem swej własnej wirtualnej rzeczywistości, do której może zaprosić innych uczestników. Tutaj może swobodnie kreować obraz samego siebie, z niewielkimi tylko, koniecznymi ograniczeniami w postaci związku z realnymi warunkami, w których dany człowiek z konieczności żyje. Świat realny z jego prawami i wymaganiami w coraz mniejszym stopniu stanowi punkt odniesienia do tych kreacji, a dodatkowo – co ważniejsze, również w coraz mniejszym stopniu stanowi pole aktywności życiowej, tracąc na rzecz przebywania i przemieszczania się pomiędzy różnymi kreowanymi światami wirtualnymi, wokół których powstają całe społeczności – uczestników zbiorowych gier, prezentacji filmowych, wydarzeń artystycznych, modowych, sportowych, a nawet politycznych. Zamiast wspólnie udać się na polowanie czy choćby łowienie ryb albo wyprawę górską czy do lasu, uruchamia się komputer i wywołuje z jego pamięci odpowiednią grę, w którą w dodatku można grać w sieci z innymi uczestnikami cyber-świata. Aktywność taka jest o wiele bardziej absorbująca od zwykłego oglądania filmów przygodowych, bo daje możliwości interakcji i złudzenia brania udziału w realnym wydarzeniu. A dodatkowo jest o wiele łatwiejsza – realna wyprawa w góry czy na pustynię wymaga środków, planowania, umiejętności, siły fizycznej i odporności, rozwagi i roztropności, a nawet męstwa w trudnych sytuacjach.

Stąd też i np. polityka ulega swoistemu „zwirtualizowaniu”, gdzie wypowiedzi, interpretacje, a nawet działania podlegają prezentacjom medialnym, interpretacjom, ocenom czy wyborom („polubieniom”) w gronie internetowej, wirtualnej społeczności użytkowników mediów. Nawet najbardziej słuszne realne działanie polityczne może zostać zmarginalizowane, ośmieszone, przeinterpretowane itp. Z drugiej strony kompletna fikcja polityczna bez żadnego znaczenia (w kategoriach realistycznej polityki) może zostać przedstawiona jako coś wyjątkowego, ważnego, czy z drugiej strony niebezpiecznego, na co koniecznie trzeba reagować. A co najgorsze, na tej podstawie podejmowane mogą być działania urzędników czy władz. Zachowania, sposoby myślenia czy reagowania z wirtualnego świata mogą zostać przeniesione do realnego czy swoiście „narzucane na niego”. Może to doprowadzić do wyalienowania się podejmowanych działań politycznych czy ekonomicznych od realnego dobra społeczności (dobra wspólnego), co doprowadzi do dominacji pseudopolityki i pseudoekonomii w życiu społecznym, a w konsekwencji osłabienia, zubożenia czy nawet rozpadu wspólnoty, która w świecie wirtualnym i tak już dzieli się w mniejszym czy większym stopniu zgodnie z wirtualną przynależnością do określonych „sieciowych grup społecznościowych”.

Problemem staje się zatem „kontaktowanie z realną rzeczywistością” poszczególnych ludzi czy mniejsza lub większa utrata tego kontaktu na rzecz zatopienia się w medialnych (opartych o tradycyjne media: prasę, radio i telewizję) czy internetowych wirtualnych światach. Jak wspomniano i co warto nieustannie powtarzać, jest to dlatego problemem, bo tylko życie realnym dobrem, prawdą i pięknem prowadzi do rzeczywistego spełnienia się człowieka, a więc szczęścia. Światy wirtualne są tylko aspektem, jakąś częścią realnego świata, skutkiem ludzkiej twórczości, a więc w realnym życiu mogą tylko pełnić rolę pomocniczą pod warunkiem wszakże, że nie następuje wspomniane oderwanie od niego i usamodzielnienie się tych światów, a kontakt z „wirtualnym światem” traktowany jest jedynie jako np. sposób komunikacji czy wstęp do realnych spotkań z osobami w kontekście wspólnie podejmowanych działań w realnym świecie.

Bez spełnienia się, bez dążenia do najwyższego Dobra i Prawdy, życie człowieka staje się ostatecznie bezsensowne, bo oparte na egzystencjalnym fałszu, zakłamaniu prawdziwej natury człowieka i skierowane ku absurdalnym (pozbawionym związku z realnym światem, życiem w nim i własną natura) aktywnościom. Szczególnie staje się to widoczne podczas obserwacji „wirtualnego życia” w przestrzeni Internetu. Niebezpieczeństwo, jakie się z tym wiąże, zaczyna coraz bardziej przypominać teologiczne opowieści o piekle. Piekło to stan dobrowolnego oddzielenia się człowieka od Boga, Jego odrzucenia, którego skutkiem jest oddzielenie się również od wszystkiego, co od Boga pochodzi, a nawet nienawiść do Boga i do stworzonego, realnego świata. Świat ten stanowi rzeczywistość bytów realnie istniejących, które posiadają własność prawdy, dobra i piękna. Ponieważ człowiek z natury jest przeznaczony do życia w realnym świecie, do kontaktu z realnymi rzeczami i osobami, gdyż tylko wtedy ma możliwość doskonalenia się, po odrzuceniu Boga i realnej rzeczywistości pozostaje mu tylko stworzyć sobie „świat wirtualny”, gdzie to on staje się bogiem i kreatorem rzeczywistości, wyznacza prawa działania i życia. A wtedy jest to jakimś echem czy spełnieniem pseudo-obietnicy szatańskiej: „I będziecie jak Bóg” – bo On stwarza realny świat, a człowiek tylko wirtualny, a może właśnie stworzyć i piekielny – w negacji Boga, w oderwaniu od realnego świata i jego praw.

Postępująca „wirtualizacja rzeczywistości”, wyrażająca się m. in. w coraz większym wpływie technik komputerowych i Internetu (chociaż nie tylko, bowiem oderwanie się od realnie istniejących osób i rzeczy i praw nimi rządzących oraz jakieś zamknięcie się w sobie), jest stałym zagrożeniem dla człowieka. Może się przejawiać w tworzeniu wirtualnego prawa, a więc oderwanego od dobra i sprawiedliwości, wirtualnej ekonomii, gdzie niemalże bogiem staje się pieniądz uzyskiwany z zaspakajania sztucznie wywołanych pseudo-potrzeb wzbudzanych przez reklamę, tworzeniu wirtualnej medycyny, w której chodzi o maksymalizację zysku ze sprzedaży leków czy pseudo-usług itd. A dodatkowo stanowi prawdziwe wyzwanie i pole „walki o człowieka”, o to, czy będzie on bytem spełnionym, czy zagłębiać się będzie w coraz większej frustracji spowodowanej zaniedbaniem wymagań płynących z własnej, realnej natury i przeznaczeń bytu osobowego. Jedyną możliwą, racjonalną odpowiedzią na to zagrożenie jawi się więc praca nad sobą, ale wyznaczona z jednej strony przez rozumną naturę ludzką, a z drugiej przez wymagania obiektywnej rzeczywistości, na którą składa się świat realnych osób i rzeczy. Tradycyjnie tę pracę nad sobą rozumiano na sposób nabywania różnorodnych cnót, które mają ułatwić człowiekowi po pierwsze kontakt poznawczy ze światem – poznanie prawdy o rzeczach i osobach, w tym przede wszystkim samego siebie i Osoby Boga. Po drugie mają nam ułatwić czy pomóc w działaniu, aby stało się one dobre, czyli nakierowane na właściwe dobra, a także i efektywne, czyli żeby skutecznie je osiągnąć. Po trzecie, cnoty mają doskonalić naszą twórczość zarówno artystyczną, jak i techniczną. Wytwarzane dzieła sztuki mają realnie doskonalić władze człowieka, a produkowane przedmioty użytkowe techniki mają realnie ułatwiać życie i czynić je wygodniejszym i łatwiejszym w tym celu, żeby poszerzać przestrzeń do osobowego doskonalenia się człowieka w poznawaniu prawdy i dobrym działaniu, a więc osiągania swego ostatecznego spełnienia w szczęściu. Również w perspektywie wieczności, poprzez uzyskanie nieutracalnego kontaktu z najwyższą Prawdą, Dobrem i Pięknem – z osobowym Bogiem.