O przemijaniu. Przez trudy do gwiazd?
Pomiędzy Halloween a Dniem Wszystkich Świętych snujemy refleksje o tym, co było, co jest i co będzie. Wierzymy, mamy nadzieję, kochamy, bo wiemy już, że nieubłaganie wszystko płynie i dwa razy do tej samej rzeki wejść nie sposób. Tym samym wszystko jest poezja. Po prostu. W otaczającym nas świecie szukamy zatem sensu i inspiracji.
W jednym z miasteczek u podnóża Świętego Krzyża, w odległości zaledwie kilkuset metrów od siebie znajduję dwa cmentarze. Nad ich bramami widnieją dwa łacińskie napisy: Morituri te salutant (Pozdrawiają cię idący na śmierć) oraz Requiescant in pace (Niech spoczywają w pokoju). Łacińskie sentencje zawsze dodają powagi. Kim zatem są i kogo pozdrawiają “idący na śmierć”? Zapewne są to ci sami, którym życzymy, ażeby “spoczywali w pokoju”.
W starożytnym Rzymie słowa wspomnianego pozdrowienia kierowane były przez gladiatorów do imperatora, przed walką na śmierć i życie. Przywołują je także m. in. Jacek Kaczmarski w “Lekcji historii klasycznej” oraz Joseph Conrad w “Jądrze ciemności”, a niespodziewanym łącznikiem obu metafor paradoksalnie są… Belgowie, podbici najpierw przez Juliusza Cezara, by wiele wieków później bezlitośnie kolonizować afrykańskie Kongo.
Nie wiadomo, co dokładnie było źródłem inspiracji dla umieszczenia pozdrowienia gladiatorów nad bramą cmentarną nieopodal Świętego Krzyża. W przyszłości powstanie zapewne w okolicy cmentarz z kolejną łacińską inskrypcją Per aspera ad astra (Przez trudy do gwiazd). Albowiem warto czasami wznieść oczy ku niebu i spojrzeć w gwiazdy. A ze Świętego Krzyża do gwiazd jest już całkiem blisko…?