Prawie 134 miliardy euro…
Niedziela. Poranna kawa: gorąca i słodka. Na tę pogodę akurat, bo ostatnie dni były mgliste, zimne i pełne opadów. W nocy z piątku na sobotę temperatura spadła w okolice zera i spadł śnieg nie tylko w górach (na Kasprowym jest już 60 cm śniegu i zaspy na wysokość 1 m), ale także w wielu miejscach w kraju. Między innymi w Warszawie, która w sobotni poranek wyglądała bajkowo. Cała na biało. To, co ucieszyło przede wszystkim dzieci, nie wprowadziło w dobry nastrój kierowców. Można śmiało powiedzieć, że zima znowu zaskoczyła kierowców. Przede wszystkim tych, którzy nie wymienili jeszcze opon na zimowe. W wielu zakładach wulkanizacyjnych trzeba czekać (po uprzednim umówieniu się na wizytę) około tygodnia lub stać w wielogodzinnych kolejkach. No i trzeba zapłacić około 10-15% więcej za wymianę opon.
Opady śniegu uświadomiły nam, że zbliżamy się do końca roku. Zaczynamy myśleć o świątecznych zakupach. I tu czeka nas niespodzianka, handlowa niedziela będzie 10 i 17 grudnia, a nie jak wcześniej zaplanowano, czyli 17 i 24 grudnia. Rozpoczęły się także zimowe (świąteczne) wyprzedaże. Trzeba jednak uważnie sprawdzać, czy podane ceny są na pewno niższe niż te sprzed wyprzedaży. A dla wielu z nas liczy się każda złotówka.
Inflacja, co prawda, spadła w październiku i wynosi 6,6%, ale to i tak powyżej tzw. celu inflacyjnego, który ma wynosić maksymalnie 2,5% plus 1% lub minus 1%. Niestety, znowu podrożało (rok do roku) mięso wieprzowe (9,5%), wędliny (9,9%), pieczywo (8,7%). Podrożała kawa o 11,1%, a herbata aż o 17,3%. Potaniało paliwo o 14,4%, a olej napędowy o 22,4%. Widać jednak na stacjach benzynowych, że cena paliw powoli, ale systematycznie, rośnie.
Rosną także długi Polaków. Jest to, według najnowszych danych, już 83,6 miliarda złotych, a więc wzrost wynosi 6,5 miliarda rok do roku. Zwiększyła się także lista dłużników o 20 tysięcy osób i dziś to już 2,7 miliona osób.
Wszyscy czekamy, że w przyszłym roku odczujemy jakąś poprawę. Liczymy, że skończy się nieuzasadnione rozdawnictwo, że środki popłyną tam, gdzie są najbardziej potrzebne i zgodne z oczekiwaniami ludzi, że w końcu dotrą do Polski tak potrzebne unijne pieniądze. 25,3 miliarda euro dotacji i 33,5 miliarda euro tanich pożyczek – te gigantyczne pieniądze czekają na Polskę w Krajowym Planie Odbudowy. Czekają też pieniądze z Funduszu Spójności (75 miliardów euro), który jest częścią budżetu Unii na lata 2021-2027. Komisja Europejska chce faktycznych reform i realizacji kamieni milowych wynegocjowanych przez rząd Mateusza Morawieckiego dwa lata temu.
Okres realizacji KPO to koniec 2026 roku. A czas płynie. Już przepadła możliwość uzyskania zaliczek na poczet wydatków. To nie oznacza całkowitego przepadku pieniędzy, raczej konieczność zaangażowania ogromnych pieniędzy z budżetu krajowego lub zaciągania kredytów na realizację zadań zapisanych w KPO. Środki (euro) zgodnie z zapisami wpłyną bowiem dopiero po realizacji zadań. Taki sposób realizacji nie jest prawidłowy i korzystny. Uruchomienie pieniędzy na ten cel z budżetu to ich brak na realizację innych zadań budżetowych. W przypadku zaciągnięcia kredytów trzeba będzie je spłacić wraz z odsetkami, co oznacza dodatkowe koszty.
Po wyborach pojawiła się nadzieja, związana z powołaniem nowego koalicyjnego rządu. Polska otrzymała już informację, że pod koniec grudnia otrzyma zaliczkę w wysokości 5,5 miliarda euro na reformę energetyczną.
A w Ukrainie już 634 dzień wojny. Znowu nocne ataki dronów (falami, już drugi dzień z rzędu) na Kijów. Sukces wojsk ukraińskich to zdobyty przyczółek na lewym brzegu Dniepru i ogromne straty rosyjskiej marynarki wojennej na Morzu Czarnym.