Weź powtórzmy to raz jeszcze
Najbardziej interesujące są rzędy szarych bloków, najwięcej miłości zdarza się wśród domów z betonu. W każdym kawałku palą fifki, biją, piją i klną jak szewc. Jak można tego w ogóle słuchać?
A no tak właśnie. Kojarząc z miejscem, łapiąc pojedyncze słowa, bujając się w rytmie, za każdym razem odkrywając więcej i więcej.
Szczyl wychował się w Gdyni i, ranyjulek, jak ja mu tego zazdroszczę. Spędziłam nad morzem najbardziej szalone lata mojego życia. Tęsknie za romansami na plaży, za piaskiem w butach, za Pastą Miasta, za leceniem do Sopotu. Jakieś inne były te trójmiejskie bloki, większe, żywsze. Stworzyły w mojej głowie legendy, baśniowe opisy, do których wracam jak do najskrytszej modlitwy. Listopad i grudzień są od chowania się pod kocem, trzeba po prostu przeżyć. Ja przeżywam do tych rymów, co się podobno do nich najlepiej jara. Listopad i grudzień są od wspominania. Ja wspominam swoją bandę, a w tle leci Banda Szczyla.