AktualnościFelietonyLiczby i Fakty

0,75 proc….

Niedziela. Spokojna kawa. Kilka ostatnich dni to przepiękna polska złota jesień. Ciepło i słonecznie. Kto może, korzysta z ostatnich dni pięknej pogody i ładuje „akumulatory” przed chłodami, które nieuchronnie nadejdą. Trzeba się również odpowiednio przygotować do coraz większej liczby zajęć, zarówno już rozpoczętego roku szkolnego, jak i nowego roku akademickiego (to już za kilkanaście dni).

Studenci powoli kończą poszukiwanie mieszkań lub pokoi, w których będą mieszkać w trakcie nowego roku akademickiego. W tym roku w Polsce będzie studiować ponad 1 milion 200 tysięcy osób. Miejsca w akademikach pokrywają tylko 10% potrzeb mieszkaniowych  studentów i sporo kosztują (cena waha się od 250 do 800 złotych)  Większość musi szukać mieszkania  „gdzieś w mieście”. Najbardziej zapobiegliwi rozpoczęli poszukiwania już w czerwcu. Wtedy można było znaleźć najlepsze oferty, mieszkania bliżej uczelni, lepiej skomunikowane, wyremontowane. Szukanie zakwaterowania we wrześniu nie jest łatwe. Ceny za wynajem, szczególnie w dużych miastach, są bardzo wysokie. Inflacja spowodowała, że koszty wzrosły ponad 10%. Mieszkanie typu kawalerka w Warszawie kosztuje od 1500 do 3500 złotych (cena zależy od wielkości, standardu i dzielnicy). Studenci szukają lokum bliżej uczelni nie tylko ze względu na oszczędność czasu, ale także z powodu kosztów dojazdu na zajęcia. Każdy musi mieć również pieniądze na podręczniki i „życie”. Przy tej drożyźnie nie wszyscy rodzice są w stanie utrzymać dziecko na studiach. Dlatego wielu studentów podejmuje pracę zarobkową. Wielu przechodzi na indywidualny tryb studiów (co nauczyciele akademiccy oceniają jako obniżenie poziomu nauczania). Wielu składa podania o stypendium socjalne, które pokrywa tylko część kosztów utrzymania. Wielu walczy o stypendia rektorskie. Wzrosły również ceny dojazdów studentów do domu. I tu znowu kłopot, bo … po pierwsze, znacznie zmniejszyła się długość autobusowych krajowych linii komunikacyjnych, jeszcze w 2016 roku było ich 710,4 tysięcy km, a w 2020 roku to już tylko 480,4 tysięcy km  (dane GUS). Po drugie, wzrosły ceny biletów nie tylko autobusowych, ale też kolejowych. Po trzecie, studenci mający samochody, odczuwają dotkliwie ceny benzyny. A cena ta – jak twierdzą analitycy – po październiku znowu znacznie wzrośnie.

Cena benzyny będzie większa między innymi dlatego, że polski złoty znacznie stracił na wartości w stosunku do dolara. Euro i frank szwajcarski są także dużo droższe niż jeszcze kilka dni temu. Jest to jeden z efektów obniżenia o 0,75% stóp procentowych przez Radę Polityki Pieniężnej, a właściwie przez Adama Glapińskiego. Analitycy przypuszczali, że we wrześniu będzie obniżka maksymalnie o 0,25%. Tymczasem prezes Glapiński przekazał, że obniżka wynosi 0,75% czyli z 6,75% do 6%. Chociaż sam wcześniej zapowiadał obniżkę, dopiero gdy inflacja spadnie do poziomu jednocyfrowego. A przecież w sierpniu inflacja wynosiła 10,1%. Wielkość raty kredytu dla niektórych spadnie o kilkaset złotych w zależności od wielkości kredytu. Z tego rozwiązania cieszy się około 2,5 milionów kredytobiorców. Nie będą zadowoleni ci kredytobiorcy, którzy mają kredyt we frankach, im rata kredytu znowu wzrośnie, pytanie o ile? Ekonomiści przewidują, że za tę obniżkę zapłacimy wszyscy, bo inflacja może znowu być wyższa. Ten wzrost wpłynie zaś na dalsze spowolnienie rozwoju gospodarczego Polski, może nawet o 5 do 8%.

A w Ukrainie to już 571 dzień inwazji Rosji na Ukrainę. Na odcinku bachmuckim rosyjska armia skoncentrowała ponad 50 tysięcy żołnierzy. Ukraińcom udało się kilka dni temu skutecznie zaatakować port w Sewastopolu i zniszczyć dwa okręty, w tym jeden podwodny. Niestety, według wielu opinii (między innymi prezydenta Finlandii), wojna będzie trwać jeszcze długo, a „Europejczycy nie powinni bagatelizować ryzyka jej eskalacji”.