500 miliardów złotych…
Niedziela. Dziś znowu pochmurno i siąpi deszcz. Wszyscy zastanawiamy się, co nam przyniesie jesień i kiedy przyjdzie zima. Niestety synoptycy już ostrzegają, że nad Europę nadciąga „Kirk”, który może przynieść huraganowe wiatry i nawalne opady. Oby nie dotarł nad Polskę, bo ciągle mamy w pamięci obraz powodzian, którzy osuszają i remontują swoje domy, usiłując zdążyć przed zimą. Dla nich każdy pogodny dzień jest na wagę złota. Dodatnie temperatury są też ważne dla nas wszystkich. Niskie temperatury sprawiły, że w wielu domach i mieszkaniach zaczęła się już akcja grzewcza, a to może znaleźć odbicie w wyższych rachunkach za ciepło.
Mając nadzieję, że pogoda się jeszcze poprawi (we wtorek ma być około 20 stopni), a „Kirk” do nas nie dojdzie, pijemy spokojnie poranną kawę. Tydzień temu obchodziliśmy Międzynarodowy Dzień Kawy. Z tej okazji podano nowe dane dotyczące tej popularnej używki. Produkcja kawy stale rośnie, osiągając już ponad 10 milionów ton rocznie. Codziennie na całym świecie wypijamy ponad 2 miliardy filiżanek kawy. Statystyczny Polak spożywa 2 kilogramy kawy. Włosi biją nas na głowę, bo konsumują około 5 kilogramów. Prawdziwymi rekordzistami zaś są Finowie, którzy spożywają aż 12 kilogramów kawy rocznie. Przy okazji wspomnianego święta kawoszy opublikowano wyniki badań, które sugerują, że dziennie powinniśmy wypijać 2 filiżanki kawy. Zmniejszamy wtedy ryzyko chorób kardiometabolicznych, a więc układu krążeniowego, ale też cukrzycy typu 2, insulinooporności, niektórych chorób wątroby i udaru mózgu (aż o 48%!). Naukowcy twierdzą, że konieczne są w tej kwestii dalsze badania i ostrzegają przed przesadą w piciu czarnego napoju. Warto też pamiętać, że mocna herbata również zawiera kofeinę.
A w polityce – jak w pogodzie – ciągle zmiany. Kilka dni temu Rada Ministrów zmieniła projekt ustawy budżetowej na 2025 rok. Te zmiany i wydatki wynikają z konieczności odbudowy terenów zalanych przez powódź. Inne konieczne wydatki pojawiają się po przejrzeniu przez ministrów na przykład zawartych przez poprzedni rząd kontraktów. Taka sytuacja jest w Ministerstwie Obrony Narodowej. Mimo deklaracji poprzedniego ministra, że wszystko jest gotowe, okazało się, że wiele rzeczy brakuje. Trudno wymienić wszystkie działania wymagające naprawy, ale m.in. brakuje infrastruktury do przechowywania nowego sprzętu (np. hangarów na nowe samoloty), offsetu, jest problem z tzw. repolonizowaniem i polskim udziałem w produkcji. Zapomniano o właściwym szkoleniu żołnierzy i zapewnieniu technicznej obsługi nowoczesnego uzbrojenia, brakuje uzbrojenia. To wszystko kosztuje. Minister Kosiniak-Kamysz na konferencji podał kwotę, którą trzeba jeszcze „znaleźć”: to gigantyczne pół biliona złotych. Może nie wszystko da się przeprowadzić w 2024 roku, ale na pewno trzeba to zrobić w 2025 lub w 2026 roku. Minister jeszcze raz przypomniał, że w uzgodnionych przez rząd planie wydatków znalazło się prawie 30 miliardów więcej niż w rekordowym ubiegłym roku. Potrzeby, jak widać, są jeszcze ogromne.
„Stabilnie” jest za to w Narodowym Banku Polskim. Prezes Glapiński, po ostatnich zmianach, będzie zarabiał ponad 122 tysięcy złotych miesięcznie. I to w czasie, gdy przesłuchania rozpoczyna komisja mająca doprowadzić go przed Trybunał Stanu.
A w Ukrainie już 957 dzień wojny. Brytyjczycy ostrzegają, że po zajęciu Wuhłedaru w obwodzie donieckim (był broniony przez armię ukraińską od prawie dwóch lat), wojska rosyjskie idą na zachód, a najbliższym celem będzie miejscowość Wielka Nowosiłka. W ciągu dwóch ostatnich miesięcy Rosja zajęła około 700 kilometrów kwadratowych terytorium Ukrainy, czyli trzy razy więcej niż w czerwcu i lipcu – podaje „The New York Times”.