AktualnościFelietonyLiczby i Fakty

63 dni…

Niedziela. Po kilku dniach ekstremalnych upałów jest trochę chłodniej. Mija pierwszy tydzień sierpnia. W poniedziałek, 1 sierpnia, obchodziliśmy 78. rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego. Powstania będącego dla wielu pokoleń Polaków wydarzeniem godnym pamięci, które pokazuje wszystkim obywatelom naszego kraju, czym jest patriotyzm, bohaterstwo i heroiczna walka. Odziały powstańcze przez 63 dni prowadziły samotną walkę z przeważającymi siłami niemieckimi. W trakcie dwumiesięcznych walk straty wojsk polskich to od 16 do 18 tys. zabitych i zaginionych, 20 tys. rannych i 15 tys. wziętych do niewoli. W wyniku nalotów, ostrzałów artyleryjskich oraz masakr urządzanych przez oddziały niemieckie zginęło od 150 do 200 tys. cywilnych mieszkańców Warszawy. Na skutek walk i systematycznego wyburzania Warszawa została prawie całkowicie zniszczona. Ze względu na tragiczne skutki tego zrywu, biorąc pod uwagę ogromne straty ludzkie i materialne, kwestia zasadności decyzji o rozpoczęciu walki pozostaje nadal przedmiotem ożywionych debat historyków. Ale tak naprawdę powinniśmy posłuchać powstańców, którzy do dziś powtarzają, że „to był zryw pochodzący z serca, bez przymusu, widać było wspólnotę”. Powstańcy reprezentowali pełny przekrój społeczeństwa. Do walki stanęli intelektualiści i robotnicy, stronnicy niemal wszystkich opcji politycznych, ludzie w różnym wieku, różnego pochodzenia, różnych wyznań. Walczyły kobiety i dzieci.

Pułkownik Kazimierz Iranek- Osmecki, szef Oddziału II Komendy Głównej Armii Krajowej, tak pisał: „Trzeba było przeżyć 5 lat okupacji w Warszawie, aby czuć to, co czuła ludność i żołnierze. Trzeba było żyć dzień po dniu, godzina po godzinie przez pięć lat w cieniu więzienia na Pawiaku, trzeba było w ciągu tych miesięcy widzieć, jak znikają przyjaciele jeden po drugim, odczuć za każdym razem skurcz serca w piersi, trzeba było codziennie słyszeć odgłosy salw tak, że się już przestawało je słyszeć, przyzwyczaić się do nich, jak do dzwonów kościelnych, trzeba było milcząco asystować na rogu ulicy przy egzekucji dziesięciu, dwudziestu, pięćdziesięciu przyjaciół, braci lub nieznajomych wziętych przypadkowo z tłumu, spędzonych pod mur, z ustami zalepionymi gipsem i oczami wyrażającymi rozpacz lub dumę. Trzeba było to wszystko przeżyć, aby zrozumieć, że Warszawa nie mogła się nie bić”. Warszawiacy chcieli walczyć ze znienawidzonym okupantem o wolną Polskę, spełniając swój patriotyczny i żołnierski obowiązek. Byli i są bohaterami.

Powstanie warszawskie było największą bitwą stoczoną podczas II wojny światowej przez organizację podziemną z wojskami okupacyjnymi. Po kapitulacji tysiące powstańców trafiło do obozów jenieckich, niektórzy zostali skierowani do obozów koncentracyjnych, nielicznym udało się wyjść z Warszawy z cywilami. Byli też tacy, których rozstrzelano.

Po zakończeniu wojny wielu polskich żołnierzy pozostało na emigracji. Powstańcy mieszkający w kraju byli szykanowani, śledzeni przez Służbę Bezpieczeństwa, wielu aresztowano i osadzono w stalinowskich więzieniach. Przykładem jest pani Anna Jakubowska ps. „Paulinka”. Była łączniczką i sanitariuszką Batalionu Armii Krajowej „Zośka”. Walczyła miedzy innymi na Woli, Starym Mieście i Czerniakowie. Była odznaczona Krzyżem Walecznych. Po wojnie chciała normalnie żyć, rozpoczęła studia na Uniwersytecie Warszawskim, ale w 1949 roku została aresztowana za działalność w Armii Krajowej i skazana na osiem lat więzienia. Po latach torturowania, bicia i poniżania wyszła z więzienia w 1954 roku. W tym czasie nie miała kontaktu z niespełna dwuletnim synem, rozpadło się jej małżeństwo, podupadła na zdrowiu. Ale nikt nie złamał hartu jej ducha, nie zmienił wpojonego jej poczucia odpowiedzialności za Polskę. W latach 80 działała w podziemiu solidarnościowym. W 2018 otrzymała tytuł Honorowego Obywatela Warszawy. Wczoraj (6 sierpnia) odbył się jej pogrzeb, miała 95 lat. W trakcie pożegnania padły słowa, że „była dla wielu kompasem moralnym”. Pochowana została na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach. Zmarła nie doczekawszy się ostatecznego rozstrzygnięcia sprawy swojego zadośćuczynienia za prześladowanie w czasach stalinowskich. Wyrok Sądu Okręgowego w Warszawie z 2021 roku został zaskarżony przez stołeczną Prokuraturę Okręgową i Prezesa Sądu Okręgowego w Warszawie. W nadchodzący wtorek Sąd Apelacyjny miał rozpatrywać kwestię odszkodowania, ale nieoczekiwanie zdecydował o przekazaniu dokumentacji do Sądu Najwyższego, by ten wyznaczył inny sąd, który może zająć się tą sprawą.

Trwają obchody rocznicy Powstania Warszawskiego, politycy składają kwiaty, zapalają znicze, mówią wiele słów o wdzięczności narodu za walkę o wolność ojczyzny, o bezprzykładnym bohaterstwie powstańców, o wytyczeniu przez nich ścieżki dla następnych pokoleń, o pamięci. Okazuje się, że to niestety tylko słowa.