AktualnościKulturaSztuka

Narkotyki Witkacego

Witkacego kojarzymy zazwyczaj z omawianymi w szkole „Szewcami” czy pełnymi przerysowania portretami postaci. Tak naprawdę, historia artysty kryje w sobie wiele tajemnic, a zagłębienie się w jego twórczość może wywołać w nas wiele skrajnych emocji i sprawić, że zakwestionujemy znaną nam dotychczas wizję.

Stanisław Ignacy Witkiewicz był malarzem, rysownikiem, dramaturgiem, powieściopisarzem, fotografikiem, teoretykiem i krytykiem sztuki. Po samych tych określeniach bez wątpienia można stwierdzić, że był człowiekiem niezwykle wszechstronnym. Żył w latach 1885-1939. Najdłużej w swoim życiu zajmował się oczywiście malarstwem i wszelkimi jego formami. To właśnie ta dziedzina sztuki była uważana przez niego za 'najcenniejszy narkotyk’, co jest istotnym aspektem w przypadku akurat Witkacego – wiemy bowiem, że nie stronił od używek, a wręcz często z nimi eksperymentował. Ta wiedza zdecydowanie rzuca nowe światło na tę postać i zrozumienie jej twórczości.

Witkacy na swoich obrazach zaznaczał, jakie używki stosował podczas tworzenia danego dzieła. „Co” oznaczało kokainę, „NP” – nie piłem alkoholu, „FZZ” – fajka z zaciąganiem, „FBZ” – fajka bez zaciągania. Swoim przygodom z narkotykami poświęcił nawet książkę „Nikotyna – Alkohol – Kokaina – Peyotl – Morfina – Eter + Appendix’, z której dowiadujemy się jakie podejście do każdej z używek miał autor.

W ogólnym rozumieniu, Witkacy gardził większością narkotyków – jakkolwiek ironicznie to nie zabrzmi. Postarał się więc w swoim dziele przedstawić negatywne skutki psychologiczne działania danych używek. Wyjątkiem, i zarazem najdłuższym rozdziałem książki, jest peyotl. To pod jego wpływem doświadczał niezwykłych wizji, których nie potrafił zapomnieć.

To ta część życia artysty, o której nie dowiemy się ze szkoły, wydaje się być najciekawszą. Posiadając wiedzę o jego eksperymentach możemy w inny sposób podejść także do interpretacji niektórych z jego dzieł, które początkowo mogły wydawać nam się kompletnie bezsensowne.