Ciemność za oknem
To był wieczorny pociąg. Każda osoba była zmęczona, wracała do domu, wyjeżdżała na wyprawę, załatwiała swoje sprawy. Wybrałam miejsce przy stoliku. Jest tutaj najzwyczajniej najwięcej miejsca, aby wygodnie podziwiać ciemność za oknem. Każde siedzenie zajęte, pasażerowie podróżujący z dwudziestoma bagażami w tę zaskakująco zimną, kwietniową noc.
Dwójka chłopców siedziała w telefonach. Można by powiedzieć z nudów, co jakiś czas starszy z nich zerkał w stronę mamy. Siedziałam w bawełnianej koszulce i kamizelce, chłopcy w bluzach i kurtkach. Wyglądali na bardzo zmęczonych.
„Mamo, czy daleko jeszcze do domu?” zapytał półprzytomny chłopiec, na oko w wieku 5 lat. Jego brat stłumił w sobie głębokie westchnięcie, rodzicielka natomiast szybko, ale i tylko na chwilę zamknęła oczy, jakby chroniąc się od fali bólu, które niosą za sobą te niewinne słowa dziecka.