Corpus Christi
Boże Ciało to jedno z głównych świąt obchodzonych w Kościele katolickim. Jest to celebra Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa – cudu przemiany konsekrowanego chleba i wina w Ciało i Krew Chrystusa. Święto eucharystyczne przypadało w tym okresie zwyczajowo w Wielki Czwartek, w czasie którego – zgodnie z tradycją ewangeliczną – Jezus po raz pierwszy dokonał przemiany chleba i wina w swoje Ciało i Krew czyli transsubstancjacji, z zachowaniem ich naturalnych przypadłości, takich jak smak, wygląd i forma.
Uroczystość ta znana jest od początku chrześcijaństwa, ale minęło tysiąclecie zanim kult powstał i zadomowił się w Kościele katolickim. Zwyczaj obchodzenia święta Bożego Ciała datowany jest na XIII w., kiedy to na Soborze Laterańskim IV (1215) przyjęto dogmat o transsubstancjacji, czyli przemianie substancji chleba i wina w ciało i krew Chrystusa z zachowaniem ich naturalnych przypadłości, takich jak smak, wygląd, forma itp. Widać tu mocny wpływ filozofii greckiej i tradycji scholastycznej w teologii Kościoła zachodniego. Bezpośrednią przyczyną ustanowienia święta były objawienia, jakich doznała przeorysza zgromadzenia augustianek w Mont Cornillon koło Liege, wówczas szesnastoletnia dziewczyna (później bł. Julianny z Cornillon). Według źródeł historycznych, miało to miejsce około 1207 r. Zgodnie z tradycją hagiograficzną dopiero kilkanaście lat później, w 1245 r., św. Juliannie ukazać miał się Chrystus, który w widzeniu domagał się ustanowienia święta Eucharystii na pierwszy czwartek po święcie Trójcy Przenajświętszej. Po tych zdarzeniach, bp Robert ustanowił w 1246 r. święto Bożego Ciała, najpierw dla diecezji Liege. On też poprowadził pierwszą procesję ulicami miasta.
Warto przypomnieć, że Juliannę oskarżano o herezję, dlatego decyzję o uchwaleniu święta Bożego Ciała w diecezji Liege uznano za przedwczesną i zaprzestano jego obchodów.
Do ostatecznego uznania święta Bożego Ciała za ogólnokościelne Urbana IV skłonił jednak dopiero cud eucharystyczny, jaki miał miejsce w Bolsenie (w środkowych Włoszech) w 1263 r. W czasie jednej z mszy, podczas przemienienia, odprawiający kapłan zauważyć miał, że z konsekrowanej hostii wprost na leżący na ołtarzu korporał zaczynały spadać krople krwi. Poplamiona krwią chusta została przesłana papieżowi, który w tym czasie przebywał w Orvieto w Umbrii. Urban IV umieścił relikwię w tamtejszej katedrze i rozpoczął starania nad ustanowieniem święta Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa obowiązującego dla całego Kościoła katolickiego. Stało się to 11 sierpnia 1264 r. na mocy jego bulli Transiturus de hoc Mundo.
W październiku tego samego roku papież zmarł, a o uroczystościach święta Bożego Ciała zapomniano. Przypomniał o nim papież Klemens V dopiero w 1314 r., a uroczystość ostatecznie zatwierdził Jan XXII, poprzez włączenie bulli z 1264 r. do zbioru praw kanonicznych, tzw. Klementyn, i nadał postanowieniu Urbana IV moc obowiązującą. W 1389 r. papież Urban VI wliczył uroczystości Najświętszego Ciała i Krwi w poczet głównych świąt Kościoła.
W Polsce jako pierwszy w 1320 r. wprowadził to święto w diecezji krakowskiej bp Nankier. Jednakże za święto obowiązujące wszystkie diecezje polskie uznał je dopiero synod gnieźnieński z 1420 r. Od końca XV w. przy okazji tego święta udzielane jest błogosławieństwo Najświętszym Sakramentem.
Od XVI w. w Kościołach odbywają się czterdziestogodzinne adoracja Najświętszego Sakramentu. Zapoczątkował ją w Mediolanie św. Karol Boromeusz w 1520 r. Założono specjalne zakony z nieustanną adoracją Chrystusa w Najświętszym Sakramencie. Na terenie naszego kraju są to: benedyktynki-sakramentki, franciszkanki od Najświętszego Sakramentu i eucharystki.
Nieodłącznym elementem święta Bożego Ciała jest procesja eucharystyczna, wprowadzona do obrządku później niż samo święto. Pierwsza wzmianka o uroczystej procesji przed sumą pochodzi z Kolonii, z lat 1265–1275. Jak czytamy w zapisie, podczas procesji niesiono krzyż z Najświętszym Sakramentem. Jest to nawiązanie do dawnego zwyczaju zabierania w podróż Eucharystii dla ochrony przed niebezpieczeństwami. Od XV w. procesje odprawiano już w całych Niemczech, Anglii, Francji, północnych Włoszech i Polsce. W Niemczech procesję w uroczystość Bożego Ciała łączono z procesją błagalną o odwrócenie nieszczęść i dobrą pogodę, dlatego przy czterech ołtarzach śpiewano tylko teksty Ewangelii i udzielano uroczystego błogosławieństwa. W Polsce zwyczaj ten wszedł do „Rytuału piotrkowskiego” z 1631 r. Rzymskie przepisy procesji zawarte w „Caeremoniale episcoporum” (1600 r.) i „Rituale romanum” (1614 r.) przewidywały jedynie przejście z Najświętszym Sakramentem bez zatrzymywania się, zakończone błogosławieństwem. Procesje odprawiane były z wielkim przepychem od początku ich wprowadzenia, a udział w nich traktowano jako publiczne wyznanie wiary.
W Polsce od czasów rozbiorów z udziałem w procesji łączyła się w świadomości wiernych manifestacja przynależności narodowej. Po II wojnie światowej procesje w czasie Bożego Ciała były znakiem jedności narodu i wiary.
Zachowały się do dzisiaj przysłowia związane z tym świętem: „Boże Ciało — skocz do wody śmiało”, „Dzień Bożego Ciała pogodny dobry urodzaj znaczy” lub „Na Boże Ciało siej proso śmiało”.
Nieodłącznym elementem tego święta są uroczyste święcenia ziół, szczególnie leczniczych, splecionych w wianki. Były to wianuszki małe jak dłoń, uwite z pachnących krzewów, ziół i kwiatów. Woń ziół uważana była bowiem za symbol cnoty, a Kościół w modlitwie, którą odmawiał kapłan przy ceremonii poświęcenia wianków, prosił Boga, aby przyjął do wiecznej szczęśliwości wonne cnoty tych, którzy składali Bogu na ołtarzu wieńce i pęki pachnącego ziela. Wianuszki zawieszano we wnętrzach domów, a gdy wyschły, palono je jako kadzidła i okadzano dom, wnętrze stajni i bydło. Oprócz znaczenia symbolicznego, dym takiego kadzidła spełnia funkcje dezynfekcyjne.
W ludowej tradycji, tak kiedyś, jak i dzisiaj, wianki były i są obecne przy najważniejszych dla człowieka chwilach, w obrzędach przejścia – narodzinach, ślubie i śmierci. Malutki wianuszek uwity z macierzanki przypinany był w czasie chrztu do becika. Leśny rozmaryn symbolizujący miłość, wierność i nieśmiertelność łączony z dzikim rozchodnikiem i nieśmiertelnikiem stanowił ozdobę wianuszka na ślubnej sukni. Małe wianuszki, po poświęceniu w czasie Bożego Ciała wisiały jeszcze przez całą oktawę w kościele, a po ośmiu dniach każdy zabierał swój do domu., najczęściej z rozchodnika, kopytnika, bobownika, niezapominajek i macierzanki, rosiczki, czyli bożej rosy, i nawrotka, mięty, rumianku, koniczyny, jaśminu i dzikiej róży poświęconych w czasie nabożeństwa chroniono domy przed pożarami. Z zasuszonych i skruszonych ziół przyrządzano napary, które miały właściwości lecznicze.
Wianki poświęcone w czasie oktawy Bożego Ciała symbolizują ludzką pracę i dary od Boga służące ludziom i wszystkim istotom na ziemi. Gdy wiosną wyjeżdżano po raz pierwszy w pole, wianek wkładano pod pierwszą wyoraną skibę, aby „Bóg błogosławił zasiewom”, kładziono je w stodole pod pierwszy przywieziony snop zboża, a palonymi okadzano dzieżę do wyrabiania chleba Dawniej wianki zostawiano w kościele na osiem dni, a do domu zabierano je dopiero ostatniego dnia oktawy. Wianki związano są ze sobą najczęściej czerwoną tasiemką. W wierzeniach prostego ludu ogromne znaczenie magiczne (obok wianków) miały również gałązki brzozy z ołtarzy, służące do wszelakiego rodzaju zabiegów leczniczych i gospodarskich. Wetknięte w ziemię na granicach pola, chroniły zasiewy przed chorobami i szkodnikami. Zatkniętę za strzechę chroniły dom i zabudowania gospodarskie przed pożarem i uderzeniami piorunów, a kiedy zaczynało grzmieć, wrzucano te gałązki do ognia. Dym z tego ognia miał powodować rozchodzenie się chmur burzowych.
Także dziś odłamujemy poświęcone brzozowe gałązki, które mają chronić dom i rodzinę przed nieszczęściami.