Emocjonalny odbiór literatury
Julian Tarnowski, #społeczeństwo, #kultura #książki
Powodów spadku zainteresowania literaturą jest wiele. Należy dopatrywać się ich przede wszystkim w social mediach, które pochłonęły niemal każdą sekundę wolnego czasu nastolatków, czy braku wzorca czytania w domach – rodzice byli zbyt zajęci pracą, by wpajać nam do głowy książki, i nie mieli czasu by sprawdzić, czy czytamy książkę, czy nie wstrzykujemy sobie przypadkiem heroiny. Mówi się, że dorosło ostatnie czytające pokolenie, i śmiało można powiedzieć, że winę za to ponoszą wszyscy, tylko nie my. Pozostaje jeszcze jeden, bardzo ważny aspekt – każdy zapomniał o czytaniu samym w sobie; nie nauczono nas postrzegać czytania jako zwykłą rozrywkę, ucieczce, emocjonalnej zabawie, tylko jako lekturę, którą trzeba odpowiednio zinterpretować. Zamiast dać nam wędkę, dostawaliśmy tekst jako łamigłówkę do rozwiązania. Kazano nam postrzegać teksty, niekiedy bardzo trudne w interpretacji, jako jednowymiarowe, pozbawione ładunku emocjonalnego, mające, niczym równanie kwadratowe z deltą równą 0, jedno rozwiązanie. Za chociażby delikatne odejście od klucza odpowiedzi w rozumieniu lektury, otrzy- mywaliśmy zero punktów. Takie metody skutecznie zniechęciły masę młodych ludzi, do omijania książek, szczególnie tych z gatunku literatury pięknej, ponieważ wyrośli w przekonaniu, że czytając książkę nie wystarczy się emocjo- nalnie zaangażować, tylko należy ją intelektualnie”rozwiązać”.Zamiast litera- turę przeżywać, uczyliśmy się ją tylko rozumieć.
Kto czyta, żeby tylko zrozumieć, dopuszcza się blasfemii. Czyta się, żeby przeżywać, to głębszy, bardziej całościowy rodzaj rozumienia*
Pisze Olga Tokarczuk w Czułym Narratorze, zbiorze esejów wydanym w listopadzie ubiegłego roku. Wydaje mi się, że rolę emocji w obcowaniu z literaturą kompletnie pominięto. Owszem, umiejętność odpowiedniej interpretacji tekstu jest przecież bardzo ważna, a czasem nawet konieczna, ponieważ otwiera drogę do przeżycia utworu literackiego tak, jak zapewne życzyłby sobie niejeden artysta, więc nie wolno o niej zapominać. Jednak nie powinniśmy pomijać aspektu emocjonalnego, gdyż może to skutkować odrzuceniem do literatury. “przecież nie zrozumiem tego tekstu, więc nie będę próbował go nawet czytać dalej.” Nie ma złych sposobów na rozumienie tekstu, obrazu, muzyki czy jakiejkolwiek innej formy artystycznej. W sztuce przecież chodzi o to, żeby struny odbiorcy poruszyć, nieważne w jaki sposób, ani jakie dźwięki te struny wydadzą. Sztuka ma w człowieka uderzać, odciskać piętno, zmieniać, być kowalem z wiersza Staffa; ma uczyć, załamywać, cieszyć, denerwować, wzbudzać kontrowersję, dotykać czułych punktów. Utarły się w naszych głowach skojarzenie, że jeśli sięgamy po książkę, to po to, aby ją zrozumieć. To przecież tylko opcjonalny środek, za pomocą którego możemy doświadczyć literaturę empirycznie, uciec od realności, przeżyć emocje, wskoczyć w “inny świat”. Zapominamy o zaletach, jakie płyną z emocjonalnego odbioru sztuki.
Ludzie, którzy czytają powieści, są niejako “więksi”., mają szerszą świadomość, żyli bowiem żywotami innych ludzi, choćby na chwilę**
Noblistka zamiast zanudzać utartymi już, schematycznymi i nikogo nigdy nieprzekonywującymi korzyściami płynącymi z czytelnictwa, przedstawia właśnie te zalety, uzyskiwane tylko z czysto emocjonalnego odbioru dzieła. Czytanie przedstawia jako pewnego rodzaju cud; pokazuje, że kiedy czytamy, zamiast prostego odbierania informacji, czyli tak, jak zrobiłby to telefon czy komputer, docierają do nas bodźce wszelkiej maści – dźwięki, obrazy, czy zapachy. Noblistka podkreśla niesamowitość tego zdarzenia – ze zwykłych liter, słów, zdań, tworzymy w głowie nową, alternatywną rzeczywistość, do której możemy uciec, schować się w niej, na wypadek gdy ta, która nas otacza, wystarczająco dała nam popalić, czy zwyczajnie nas znudziła. Pisarka ponadto zaznacza, jak ważne jest rozpoczęcie obcowania z literaturą w młodym wieku,przyrównując to do nauki mówienia. Gdy pięciolatek nie będzie obcował z językiem, to później będzie jak dziecko wychowane przez zwierzęta w jungli – próbując wydać z siebie jakieś sensowne słowo, jedyne co zrobi to zabuczy, naharka i zawyje, zupełnie jak zwierzę. Analogicznie z czytaniem – gdy człowiek w wieku nastoletnim, nie doznał tej nieomal erotycznej, jak pisze Tokarczuk, przyjemności płynącej z lektury, to nigdy nie stanie się prawdziwym czytelnikiem, bowiem zdolność czytania jako taką będzie posiadał, przeczyta w gazecie o tym, jak mocno trzymają się chincyki, pochłonie naraz i zrozumie książkę, może nawet taką z gatunku literatury pięknej, lecz nigdy nie zagłębi się, nie odda się w objęcia świata obcego, w objęcia alternatywnej rzeczywistości, jaką oferuje mu na przykład powieść. Nie wejdzie w interakcję z bohaterami, nie spojrzy na ich świat z ich perspektywy, nie będzie dotkliwie, niczym nastolatek swą pierwszą miłość, przeżywał ich wewnętrznych rozterek czy problemów. Potraktuje świat przedstawiony jako zupełnie obcy, nierealny, niepotrzebny i nie mający odbicia w świecie jego otoczenia. Aby zahamować spadek poziomu czytelnictwa w Polsce, należy podkreślać i nauczać młodych ludzi emocjonalnego podejścia do czytania. Zachęcam do zapoznania się z Czułym Narratorem Olgi Tokarczuk, ale również do czytania czegokolwiek, gdyż Nie ma chyba innego, skuteczniejszego sposobu, żeby na jakiś czas przestać być sobą i stać się kimś, kim na co dzień nie jesteśmy. To doświadczenie fascynujące i niosące ulgę. […] Taka przemiana jest bezpieczna i nie uzależnia tak bardzo, jak choćby narkotyki. ***
wykres:
zdjęcie okładki Czułego Narratora:
https://www.facebook.com/photo?fbid=426732212153863&set=a.210538270439926* ** *** Wszystkie cytaty pochodzą z książki Olgi Tokarczuk pt. Czuły Narrator, Wydawnictwo Literackie, Kraków, 2020