AktualnościKulturaLiteratura

Śmierć Homo viator

Zrobiłem śmieszny artykuł o Hamlecie, porównując go do polskich raperów. Niestety w trakcie edycji okazało się, że kompletnie nie znam się na dramatach. Całe szczęście wiem nieco więcej o epice. Postanowiłem więc polać wodę kolejny raz. Dzisiaj porozmawiamy o zdychaniu – Ostatnie historie Olgi Tokarczuk, część I.

Wszechobecna śmierć 

W opowiadaniu I pt. Czysty Kraj, śmierć wylewa się z każdego elementu świata przedstawionego. Przechadza się po dzikich lasach Gór Stołowych, pokrytych śniegiem. Zagnieździła się w  nieużywanym nasyp górniczym i rozłożyła się na zapomnianych torach kolejowych. Podgryza stare małżeństwo, które opiekuje się Idą, główną bohaterką. Śmierć jest również w niej. Chowa się w gęstej mgle i we wspomnieniach głównej bohaterki. Przede wszystkim ma ją w sobie podmiot mówiący, który notabene (hehe) jest kwestią niezwykle intrygującą. Jest on trochę wszechwiedzący, a trochę nie; wplata własne opinie, jednak nie do końca wiadomo, czy są to poglądy Idy, czy narratora. (kwestia narratora w utworach noblistki to temat rzeka i z wielką chęcią poruszę go innym razem)

Pisarka mówi wprost, że śmierć tkwi w każdym żyjącym organizmie. Umieranie więc nie jest tu ukazane jako chwila, krótki moment, podczas którego przestaje bić nasze serce, a mózg traci dostęp do tlenu. To długi i mozolny proces, który opiera się na powolnym rozkładzie i przejmowaniu przez śmierć coraz to większej inicjatywy w naszym ciele.  Skoro więc śmierć jest wszędzie, trzeba ją zauważyć i przyzwyczaić się do niej. Na spokojnie nauczyć się z nią żyć. Wtedy odejście z tego świata nie będzie zaskoczeniem, przyjdzie lżej i będzie czymś oczywistym.

To w istocie zawsze były dwa życia. 

Główna bohaterka – Ida, dochodzi do fundamentalnego wniosku, zalatującego co prawda truizmem, jednak mimo to całkiem istotnego dla rozwoju fabuły. Kobieta dzieli swoje życie na dwie drogi- jedna, biegnąca drogą wyobraźni nazywa się “tak powinno być” – jest wybrukowana morałami z bajek, książek, z opowieści, historii i z filmów oraz życia innych ludzi. Znamy jej trasę i doskonale wiemy, za ile czeka nas ostry zakręt. Druga ścieżka natomiast jest nieoczekiwanym -. To droga, którą biegnie nasze prawdziwe życie. Nie znamy jej trasy, gdyż jest od nas niezależna. Wybudowana ze zbiegów okoliczności i przypadku; nie da się na nią przygotować. Możemy jednak spodziewać się na niej jednego zakrętu, który okaże się zbyt ostry i ostatni, jaki widzimy. 

Egzamin ze śmierci – memento mori 

W tekście pojawia się propozycja nauki umierania – tanatologia na maturze i egzaminy na koniec semestru. Miałoby to na celu ostrzeżenie człowieka. Jednak to bezowocne, bo zapomina o nadejściu ponurego żniwiarza tak samo szybko, jak zapomina się wzorów skróconego mnożenia czy definicji płaskowyżu i paraboli w utworach Kafki. Nauka umierania byłaby znakiem ostrzegawczym, postawionym na obu drogach. Ale to przecież bezsensowne, gdyż zaraz po zakręcie zapomnimy o tym ostrzeżeniu. Znaki ostrzegawcze o śmierci musiałby stać wszędzie. 

Miałoby to na celu ostrzeżenie człowieka. Jednak to bezowocne, bo zapomina o śmierci tak samo szybko, jak zapomina się wzorów skróconego mnożenia czy definicji płaskowyżu i paraboli w utworach Kafki. 

Człowiek a zwierzę – danse macabre 

Wobec śmierci ludzie i zwierzęta są na tym samym poziomie; jesteśmy wszyscy tak samo bezbronni. Można nas uśpić albo skazać na bezcelowe, długie konanie. Ida wzbrania się przed śmiercią tak samo, jak pies, który jej towarzyszy. Ze wszystkich sił nie chcą umrzeć, trzymają się kurczowo życia. Niepotrzebnie. Wystarczyłby egzamin z tanatologii i Ida wiedziałaby, jak się zachować wobec kryzysowej sytuacji, w której się znalazła. Należało po prostu osunąć się z gracją w ciemną otchłań.Jest to dość przykre opowiadanie. Nie chcę jednak z niego konkretnych wniosków. Dzieła Tokarczuk opierają się na tym, że można je rozumieć na wiele sposobów; trzeba je jednak przeczytać. Zachęcam więc was do przeczytania Ostatnich Historii (jest ich aż 3!) i samodzielnego wyciągnięcia wniosków.