AktualnościFelietonyNasz Świat

Otępienie

Najlepiej, gdybyście już wygrali tę wojnę i wrócili do siebie, do Ukrainy… Najlepiej by było, gdybyśmy nie musieli dłużej słuchać  o tym, że walczycie także za nas… Jakże to? Za nas? Przecież to Polska jest Winkelriedem narodów… Czyżby Ukraina chciała jej to miano odebrać? Przecież ciągle wam pomagamy… Ciągle? Stale? No cóż.  Może trochę osłabł pierwszy zapał,  ale wciąż chcemy wam pomagać… No może już nie tak gremialnie i spontanicznie. Ale chcemy… Może nie wszyscy…

Tym, którzy forsowali naszą granicę z Białorusią pomagali nieliczni. Byli wszak tak odmienni od mieszkańców kraju nad Wisłą – kolorem skóry czy kulturą… Teraz nagle niektórzy z nas zauważyli,  że wy też jesteście różni. Niekoniecznie wszyscy tak samo okaleczeni przez wojnę. Niekoniecznie potrzebujący takiej samej troski i wsparcia. Takie oceny różnych motywacji uchodźców pojawiły się skoro tylko pierwsi z nich przekroczyli granice. Tak przecież lubimy oceniać innych zwłaszcza w obliczu zdarzeń, których sami nie doświadczyliśmy. Owszem, doświadczyli ich nasi dziadowie i ojcowie, ale nasza pamięć jest wybiórcza… Przykryła ją obawa, że zechcecie zostać u nas na dłużej i zabierzecie nam miejsca pracy i przestrzeń…

Niektórzy zaraz po wybuchu wojny głośno nawoływali, aby ci z was, którzy już od dawna tu żyją i pracują, pakowali się i jechali bronić Ukrainy… Niepotrzebnie. Bez tych apeli, skoro tylko rosyjskie hordy wdarły się do waszego kraju, wasi mężczyźni przekraczali naszą wschodnią granicę, właśnie w tym celu. Oczywiście, że nie wszyscy, którzy mogli i być może nawet powinni.

Szczęśliwie wojna pobudziła jednak w większości z nas empatię w stosunku do dotkniętych jej bestialstwem. Nie ulega wątpliwości, że wstrząsnęła światem, dokonując jego gwałtownej zmiany. Wróciły upiory przeszłości. Słowo człowiek znów nie brzmi dumnie. Nie tylko z powodu ujawnionych rosyjskich zbrodni. Nie tylko z powodu słów papieża, który każe nam czuć się winnymi. Pomimo już udzielonej pomocy dla uchodźców czy wysyłki darów, okazuje się, że mamy teraz problem, aby podtrzymać dotychczasowe zaangażowanie. To właściwie też całkiem ludzka cecha. Chcielibyśmy po prostu żyć tak jak dotychczas.

Doniesienia wojenne i los matek z dziećmi, które uciekły do naszego kraju chroniąc się przed bombami i rakietami zaczynają nas nużyć. Nagle dziwi nas, że Ukraińcy kupują samochody w miejsce tych zniszczonych pod Kijowem czy Charkowem. Denerwuje nas, że  wojna „zaorała” Facebooka… Już nie sprawdzamy codziennie, czy Zelenski ma się dobrze i czy Rosjanie przypadkiem nie poczynili jakichś postępów na froncie… Popadamy w otępienie oczekując należnego nam happenedu. Czy jednak wolno nam w tym stanie pozostać oglądając się na was, Ukraińcy? Pytanie,  co możemy i powinniśmy dalej czynić w związku z trwającą wojną,  jest tak samo aktualne, jak wtedy, gdy rosyjskie kolumny parły w stronę Kijowa. Ten konflikt nie zakończy się bowiem po wypchnięciu ostatniego czołgu Federacji Rosyjskiej za waszą granicę…