Nic tam wiatraki! Świętokrzyska donkiszoteria
Zbliżają się Święta, więc czas na relaks, odrobinę spokoju i auto-refleksji. Chciałoby się powiedzieć: czas na miłość – taką, która nie jest niemożliwym do spełnienia marzeniem i nie jest jedynie ulotnym cieniem mrugającym nieśmiało na ścianach platońskiej jaskini. Czas na miłość, która siłą wyobraźni i pozytywnej energii dodaje nadziei i wiary, inspiruje, uskrzydla i góry przenosi, czyż nie tak? Dodaje po prostu sił w codziennej „walce z wiatrakami”. Te wszystkie właściwości przypisywane są krzemieniowi pasiastemu, który istnieje w naszej wyobraźni od wieków jako talizman ozdrowieńczego optymizmu, szczęścia i miłości właśnie. Świętokrzyski krzemień pasiasty zawiera zatem w sobie niesamowitą moc.
Nasza „walka z wiatrakami” byłaby raczej beznadziejna i pozbawiona sensu bez miłości. Irracjonalny romantyzm splata się w naszej czasoprzestrzeni kulturowej nieustannie z pragmatycznym realizmem i pozytywizmem. W tym kontekście nie jest zaskoczeniem, iż stworzona przez Cervantesa postać Don Kichota – w chwili, gdy ją poznajemy – jest już w dojrzałym wieku „około pięćdziesięciu lat” (proces dojrzewania zabiera jednak trochę czasu). Dedykowany Dulcynei obłędny idealizm Don Kichota, wraz z dojrzałym realizmem Sanczo Pansy, ostatecznie zwycięża.